Przejdź do treści

Sport uczy poznawać własne granice

Zdjęcie, Anna Ślebioda

W naszym cyklu, w którym prezentujemy osoby niepełnosprawne aktywne sportowo, przyszedł czas na Annę Ślebiodę – Ania trenuje po prostu dla siebie, nie robi tego zawodowo, ale w ramach rehabilitacji.

W wywiadzie, który prezentujemy, moja rozmówczyni opowiada o aktywności fizycznej, stawianiu granic i o tym, czego nauczył ją sport. Wiele uwagi Ania poświęciła również korzyściom, jakie niesie ze sobą ruch, również (a może przede wszystkim) dla osób z niepełnosprawnościami.

Z Anną Ślebiodą rozmawia Martyna Sergiel.

Aniu, czy możesz opowiedzieć naszym Czytelnikom, jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?

Ania Ślebioda: Zaczęło się to wszystko dość przypadkowo, chociaż osobiście uważam, że w życiu nie ma przypadków. W mediach społecznościowych wyświetlił mi się pewnego razu komunikat o darmowym treningu personalnym. Choć wcześniej siłownię kojarzyłam tylko z miejscem dla osób wysportowanych, w tamtym momencie stwierdziłam, że zwyczajnie spróbuję, przecież zawsze mam możliwość rezygnacji. Okazało się, że treningi mają dostosowany poziom i są dostępne dla mnie, a przy tym przyjemne – więc od tamtej pory trwam przy tym pomyśle i nie żałuję!

A jak myślisz, jakie korzyści, oprócz oczywiście tych związanych ściśle z rehabilitacją, może przynieść sport osobie z niepełnosprawnością?

Ania Ślebioda: Po pierwsze – na pewno dużą zaletą sportu jest okazja wyładowywania emocji nagromadzonych w ciągu dnia – stresu czy skumulowanego napięcia i oczyszczania głowy.

Po drugie – po prostu zadowolenie i endorfiny, które towarzyszą wysiłkowi fizycznemu (ale to dzieje się w zasadzie u każdego, kto podejmuje aktywność fizyczną).

U osób z niepełnosprawnością (jak zresztą u każdego) ważne będzie podniesienie umiejętności fizycznych i usprawnienie własnego ciała.

Nie powinno to być natomiast celem samym w sobie, ponieważ w ten sposób łatwo stracić zapał, zniechęcić się i zgubić przyjemność z wysiłku. Kiedy nie koncertujemy się tak mocno na efektach, sport przynosi nam same korzyści – lepsze samopoczucie psychiczne oraz przeświadczenie, że robi się coś dobrego dla samego siebie. Po prostu.

Ja na przykład – pomimo ograniczeń ruchowych, które posiadam – uwielbiam chodzić. Chociaż w pewnym momencie człowiek niewątpliwie zaczyna odczuwać zmęczenie, to poziom satysfakcji, który wypływa z tej aktywności jest nie do przecenienia.

Czy uważasz, że to właśnie ze sportu czerpiesz motywację do pokonywania własnych ograniczeń, które w pewnym sensie ma przecież każdy z nas?

Ania Ślebioda: Samo wejście w sport jest już w jakimś stopniu pokonaniem i przekroczeniem siebie. Trzeba wówczas odłożyć na bok własne słabości, nie skupiać się na nich.

Ostatnio odbyłam kilka pieszych pielgrzymek w pojedynkę – moje wolniejsze tempo nie pozwala mi póki co nadążyć za grupą.

Wiadomo, że w takich sytuacjach zmęczenie dopada ze zdwojoną siłą (nie ma obok nikogo, kto mógłby zmotywować), ale to, że masz przed sobą cel, do którego dążysz, każe Ci iść dalej.

Po pierwsze przekraczasz siebie, a po drugie dzięki temu zauważasz, że jednak potrafisz. Dlatego właśnie uważam, że sport nie jest motywacją samą w sobie, a raczej motywuje do przekraczania wewnętrznych granic, które przecież każdy z nas nosi w sobie…niezależnie od stopnia sprawności.

Aniu, co ma zrobić osoba z niepełnosprawnością, która jest bierna i wciąż waha się podjąć jakąś aktywność sportową, bo uważa, że nie da sobie rady? Jak zmotywowałabyś taką osobę do działania?

Ania Ślebioda: Przede wszystkim taka osoba powinna zadać sobie sama pytanie, czy w ogóle chce.

Po drugie, każdy ma prawo się wahać i mieć swoje wątpliwości, to bardzo naturalny odruch, bo przecież każdy z nas (niezależnie od stopnia sprawności) może odczuwać lęk.

Jednakże uważam osobiście, że ten lęk nie powinien hamować nas przed podejmowaniem inicjatywy. Ja zawsze w takiej sytuacji staram się podejmować.

działania pomimo wewnętrznego napięcia.

Nie ma możliwości, aby lęk zniknął sam z siebie, on zawsze jest i będzie towarzyszył nam przy każdym podejmowanym wyzwaniu.

Kluczowe wydaje się w takich okolicznościach nie słuchać tych emocji, a po prostu podejmować tę aktywność i działać pomimo lęku, a raczej razem z nim. Najlepiej jest zawsze znajdować rozwiązania na miarę własnych możliwości, a przede wszystkim – upodobań.

Ja na przykład wiem, że nie będę w stanie po prostu wstać i przebiec bardzo długiego dystansu, tylko dlatego, że mam takie marzenie. Myślę, że warto znać własne granice. Cały czas staram się to podkreślać, co nie zmienia faktu, że nieustannie mam nadzieję, że moje marzenie się spełni i kiedyś pobiegnę!

Sport to też indywidualny wybór. Jeden pobiegnie, drugi będzie ćwiczył na siłowni, a trzecia osoba być może wybierze inną drogę rozwoju i podejmie sporty, które co niektórym mogłyby wydawać się wręcz monotonne. Ja na przykład pracując umysłowo potrzebuję też codziennie bardzo długiego spaceru. Kiedy przejdę określoną odległość, wówczas moja psychika i ciało mogą dobrze współpracować, a ja nabieram siły do nowych wyzwań.

Sport przynosi mi ogromną radość, gdyby nie ona, pewnie już dawno porzuciłabym aktywność fizyczną na rzecz jakiejś innej pasji.

Dziękuję za wywiad i życzę powodzenia we wszystkim, co sobie zaplanujesz.

Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030.
Logo Narodowego Instytutu Wolności

Dodaj komentarz