W życiu nie ma nic pewnego, a zdrowie nie jest gwarantowane na zawsze. Poznajcie historię Anny Płoszyńskiej.
Bohaterka tego artykułu w wyniku nieszczęśliwego wypadku złamała kręgosłup i musiała zacząć wszystko od początku. Tyle że na tym nie kończy się ta opowieść. Ania zmuszona była od tamtej pory zmienić perspektywę, ale nie porzuciła marzeń, a całkiem niedawno zdobyła w Meksyku tytuł II Wicemiss Świata na Wózku!
Należy dodać, że to już kolejny raz, kiedy Polka daje znać światu o swojej sile i walczy o realizację własnych planów, mimo że życie nie szczędzi jej wyzwań czy trudności. 25-latka, pochodzi z Łodzi, a od siedmiu lat zmuszona została poruszać się na wózku.
Wcześniej trenowała karate. Kiedy uczestniczyła w jednym z obozów tej sztuki walki, miał miejsce tragiczny przebieg zdarzeń. W trakcie ćwiczeń na dużej wysokości, nastolatka spadła i złamała kręgosłup.
– Zaczepiłam się rękami liny, próbowałam zaczepić nogi, ale niestety moje ręce nie wytrzymały i stało się najgorsze – opowiada wicemiss.
Krzysztof Płoszyński, ojciec Anny, tak komentował opisywane okoliczności:
– Ona się bardzo usamodzielniła, ale wtedy to było przeżycie zwalające z nóg – przyznaje szczerze tata Ani.
Była to następna tragedia w tej doświadczonej przez los rodzinie. Gdy Ania miała osiem lat, po długiej walce z chorobą, odeszła jej mama. Pan Krzysztof został sam z trojgiem dzieci. Potrzeba było wielkiej siły, by się nie poddać.
– Ta siła gdzieś drzemie w naszej rodzinie od pokoleń. Moja mama podczas swojej choroby nigdy nie okazywała słabości, ciągle się uśmiechała – zaznacza Anna Płoszyńska.
Łodzianka już raz, w 2016 roku, zdobyła zaszczytny tytuł wicemiss. Była wtedy zaledwie rok po wypadku. Nie poddała się. Skończyła studia, pracuje oraz trenuje pływanie.
– Wciąż sensacją jest to, co robię w swoim życiu, to, że ja w ogóle pływam, nie używając nóg – mówi młoda kobieta.
– Chcę pokazać innym kobietom z niepełnosprawnością, że każda z nas może czuć się piękna, może kochać samą siebie – dodaje na z uśmiechem na twarzy.
Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów! Warto udowadniać, że obowiązujący kanon piękna jest tylko sztuczną normą, którą niekiedy same sobie narzucamy. Ostatnimi czasy nastąpił ogromny przełom, media otworzyły się na różnorodność, to widać. Mam nadzieję, że ten pozytywny trend nigdy się nie skończy!