Przejdź do treści

Jestem w dobrym miejscu i czasie

Atena Adamidu

W naszym cyklu, w którym przeprowadzamy rozmowy z osobami niepełnosprawnymi aktywnymi społecznie, przyszedł czas na bardzo ciekawą postać. Pani Atena Adamidu jest z wykształcenia psychologiem, a fachową wiedzę wykorzystuje na co dzień pracując z uczestnikami projektów Fundacji Akme.

Niepełnosprawność nie przeszkodziła jej w realizacji celów – w młodości sportowiec, później osoba dążąca do tego, by pracować jako terapeuta, miłośniczka języka francuskiego. Każde zadanie, które sobie wyznaczyła, wypełniała „mimo” lub jak sama mówi „wraz z” niepełnosprawnością.

Z Ateną Adamidu rozmawia Martyna Sergiel.

Martyna Sergiel: Pani Ateno, jest Pani bardzo aktywną osobą. Czy może Pani przybliżyć naszym Czytelnikom po krótce czym się Pani zajmuje i opisać swoje działania?

Atena Adamidu: Jestem osobą z niepełnosprawnością. Mam przepuklinę oponowo-rdzeniową od urodzenia. Celowo używam słowa „mam”, a nie choruję, ponieważ uważam, że niepełnosprawność się posiada, ale ona nas nie definiuje.

Niepełnosprawność to cecha „dodatkowa” którą się ma.

Moim zdaniem używanie sformułowań typu „jestem niepełnosprawny” bywa nie do końca prawdziwe, bo to nie jest cecha, która określa nas w stu procentach.

Stanowi ona pewien nasz dodatkowy atrybut, należy do nas, ale nie określa człowieka w pełni.

Z wykształcenia jestem psychologiem i zajmuję się aktywizacją społeczną i zawodową głównie osób z niepełnosprawnością, chociaż nie tylko. Obecnie pracuję w Fundacji Akme, gdzie prowadzimy ciekawe projekty i mamy do czynienia z ludźmi, wywodzącymi się z różnych środowisk czy grup społecznych – seniorami, niepełnosprawnymi, osobami nieaktywnymi zawodowo, czy ze schorzeniami psychicznymi oraz z rodzinami z pieczy zastępczej.

Staramy się generalnie obejmować wsparciem wszystkich, którzy tego potrzebują… Niezależnie od sytuacji.

A co szczególnie Panią motywuje do działania?      

Odpowiem krótko – samo życie, staram się za nim podążać, tak jak każda inna osoba.

Oczywiście, razem ze swoją niepełnosprawnością, możliwościami czy dla przeciwwagi – ograniczeniami (które w pewnym stopniu ma przecież każdy).

Uważam, że robię podobne rzeczy, tak jak każdy z nas – pracuję, prowadzę dom, rozwijam swoje pasje i hobby, spotykam się z przyjaciółmi.

Chociaż teraz w dobie pandemii jest to na pewno trudniejsze do zrealizowania. Staram się normalnie żyć „mimo” – czy może lepiej powiedzieć „wraz z” moją niepełnosprawnością.

Tak zostałam wychowana przez rodziców. Pokazali mi, że niczym nie różnię się od moich rówieśników. Można tutaj wskazać jedynie na sposób poruszania się.

Potrzeby emocjonalne, fizyczne są u mnie takie same jak u wszystkich. Tego rodzaju przeświadczenie kieruje moim życiem i pcha mnie do przodu. Staram się dążyć do szczęścia każdego dnia, jak wszyscy.

Myśli Pani, że osoby z niepełnosprawnością czasami za mocno skupiają się na własnych ograniczeniach?

Dużą rolę do odegrania mają w tej sprawie rodzice, którzy powinni aktywizować swoje niepełnosprawne dziecko, mobilizować je do wyjścia z domu, nie podkreślać na każdym kroku ograniczeń syna czy córki.

Motywować do tego, aby podjęło pracę czy studia i spotykało się w gronie znajomych, spędzając czas tak, jak lubi – w kinie, teatrze, a nie zamknięte w domu.

Największym problemem, jeżeli chodzi np. o aktywizację zawodową osób z niepełnosprawnościami jest niestety tak zwana „pułapka rentowa”.

Osoba niepełnosprawna często mówi, iż nie pójdzie do pracy, bo boi się stracić rentę.

Pracując z osobami niepełnosprawnymi chcemy walczyć z tym faktem i pokazywać, że można i warto być aktywnym zawodowo.

Praca nie stanowi wyłącznie dochodu, a daje satysfakcję bycia potrzebnym, podnosi poczucie własnej wartości i wzmacnia integrację społeczną. Idą za nią zalety, których nie da się „kupić”, są one po prostu bezcenne.

Prowadziła Pani warsztaty na temat seksualności w ramach poznańskiego Stowarzyszenia Sportowo-Rehabilitacyjnego START. Czy mogłaby Pani coś o tym opowiedzieć… Dlaczego jest to wciąż temat tabu?

To, co chciałabym tutaj podkreślić, to fakt, że temat seksualności ogólnie jest tematem tabu w Polsce – nie tylko, jeżeli chodzi o niepełnosprawnych.

Jednakże ta właśnie „cecha” sprawia, że jest to tym bardziej owiane tajemnicą, zakazane zagadnienie, o którym niewiele się mówi z przeróżnych względów.

Pierwszym wytłumaczeniem, które mi się tak na gorąco nasuwa, to obowiązywanie wyidealizowanego kanonu piękna.

Wiadomo przecież, że osoba z niepełnosprawnością (na przykład między innymi ruchową) może mieć wszelkiego rodzaju zniekształcenia lub niedorozwinięte pewne części ciała. Może być ono po prostu inne, odbiegając od forsowanego przez media kanonu piękna.

Osoba z niepełnosprawnością często ze względów czysto fizycznych zmaga się ze stereotypem postrzegania jej przez społeczeństwo jako mało atrakcyjną i pozbawioną seksualności wręcz aseksualną.

Chcemy z tym przestarzałym stereotypem zawalczyć, bo jest on po prostu nieprawdziwy. Bardzo często rodzice dorosłych osób z niepełnosprawnościami negują ich potrzeby seksualne.  

Owszem, osoby niepełnosprawne mają trudniejsze warunki do tego, by wyrazić swoją seksualność, ale jest to możliwe na wiele różnych sposobów.  Potrzeby i prawa tych osób są niezbywalne i takie same, jak ludzi o pełnej sprawności. Również chcemy się podobać, poszukujemy akceptacji, szacunku czy miłości. 

Jakie plany i marzenia chciałaby Pani zrealizować w najbliższej przyszłości?

Każdy powinien mieć marzenia i dążyć do ich realizacji. Ja na przykład zawsze marzyłam o tym, żeby zostać psychologiem i móc pomagać innym, zarażając ich „dobrym” podejściem do swojej niepełnosprawności.

Pokazać ludziom, że niepełnosprawność to nie jest koniec świata, że da się z nią żyć „normalnie”. Moim marzeniem zatem było to, co aktualnie robię zawodowo. Cały czas staram się rozwijać i nabywać doświadczenia w tym zakresie.

Nie ma większej nagrody dla mnie jako psychologa niż powiedzenie, że pamięta się prowadzone przez mnie warsztaty.

Jedna z osób, z którą pracowałam zwierzyła mi się kiedyś, że odmieniłam jej życie. To jest największa satysfakcja dla mnie. Wówczas mam poczucie, że to, co robię zawiera w sobie ogromny sens i przynosi owoce.

Czuję się dobrze w tej roli i zwyczajnie się spełniam. Żyjemy obecnie w dobie koronawirusa, co na pewno nie jest łatwe.

Kontakty międzyludzkie bardzo mocno się ograniczyły. Przykro mi patrzeć na to, kiedy człowiek spogląda na drugą osobę jak na potencjalnego wroga, od którego może się zarazić.

Mnie osobiście taka postawa przeraża. Jest mi to zupełnie obce, trudno tolerować tego typu reakcje.

Osobiście więc marzę, żeby życie powróciło do normalności. Dobrze byłoby mieć możliwość swobodnego przebywania ze sobą, bez poczucia permanentnego strachu.

Czy profesjonalna wiedza z zakresu psychologii pomogła Pani zaakceptować i radzić sobie ze swoją sytuacją? Czy wsparła Panią w zrozumieniu niepełnosprawności?

Jak najbardziej. Chociaż pierwszym elementem wsparcia zawsze jest rodzina.

Tutaj wiele zależy od tego, jak do kwestii niepełnosprawności dziecka podchodzą rodzice, jak je wychowują. Bez odpowiedniej postawy rodziny wobec mojej niepełnosprawności, byłoby mi znacznie trudniej.

Drugi element to rzeczywiście obrany przeze mnie kierunek studiów. Jednak, chciałabym też podkreślić, że ja nie poszłam na psychologię, by uporać się z własnymi problemami.

Bardziej chodziło mi o nauczenie się, jak mogę wesprzeć innych ludzi, którzy z tytułu niepełnosprawności miewają zaniżone poczucie własnej wartości.

Początkowo myślałam o studiowaniu filologii francuskiej.

Dopiero z czasem, kiedy zaczęłam przyjeżdżać do Polski na obozy dla osób niepełnosprawnych, mogłam z bliska przyjrzeć się i poznać problemy osób z niepełnosprawnością, którzy niekiedy mają kłopoty z samoakceptacją.

Uderzyło mnie to z ogromną siłą. Pomyślałam wówczas, że moje powołanie jest inne i wiąże się z niesieniem wsparcia i pomocy temu środowisku.

Psychologia pozwoliła mi też zrozumieć pewne mechanizmy zachowania. Nauka ta z pewnością pomogła mi wiele kwestii uporządkować i przetłumaczyć.

Czy czuje się Pani człowiekiem spełnionym?

Myślę, że tak. Jestem w dobrym miejscu, w dobrym czasie. Robię to, co kocham i mam duże i pozytywne efekty. Zawsze odczuwam radość, kiedy zauważam, że ktoś docenia moją pracę i aktywność na rzecz innych, widząc w niej dużą wartość. A to jest dla mnie najważniejsze. Nie ma bowiem nic cenniejszego.

Dziękuję za inspirujący wywiad i życzę powodzenia.

 

Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Logo Narodowego Instytutu WolnościLogo Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich