Z postacią Agnieszki Bartol po raz pierwszy zetknęłam się kilka lat temu, gdy siedząc na schodach księgarni Wydawnictwa Święty Wojciech w Poznaniu wertowałam książkę autorstwa Szymona Żyśki „Po tej stronie nieba. Młodzi święci”. Ostatni z jej rozdziałów poświęcony był właśnie tej młodziutkiej twórczyni. Wybitnie uzdolniona dziewczynka, choć żyła zaledwie 12 lat i 6 dni, pozostawiła po sobie ogromną spuściznę literacką.
By uzyskać więcej informacji o tej nietuzinkowej dziewczynce, postanowiłam udać się do Piły, by spotkać się z odkrywczynią jej talentu, panią Zuzanną Przeworską. Spotkanie przebiegało w niezwykle ciepłej i serdecznej atmosferze. Towarzyszył nam kotek Urwisek.
Agnieszka urodziła się 12 kwietnia 1978 roku w Sierakowie jako druga córka w rodzinie Danuty i Leszka Bartolów – inżynierów pracujących we wronieckiej Fabryce Kuchni „Wromet” działającej dziś pod szyldem „Amica S.A”. Dwa lata przed nią na świat przyszła Magdalena, a osiem lat po niej – Natalia. Swe krótkie życie spędziła we Wronkach. Tu uczęszczała do przedszkola, a w 1985 roku rozpoczęła naukę w Szkole Podstawowej numer 3 imienia Władysława Broniewskiego. Agnieszka nie była zdrowym dzieckiem. Cierpiała na zanik mięśni określany inaczej jako miopatia wrodzona. Jak powiedział mi tata małej pisarki, pan Leszek Bartol, medycy nie dawali jej szans na dożycie 10 urodzin. Paradoksalnie, choroba, a potem przedwczesna śmierć dziewczynki przyczyniła się do odkrycia jej geniuszu.
Pewnego dnia pani Zuzanna, dziennikarka „Tygodnika Pilskiego”, przeprowadzała wywiad z doktor Anną Kałamoniak, znaną lekarką – rehabilitantką z pilskiej Poradni Oceny i Rozwoju Dziecka. Pod opieką placówki znajdowały się dzieci dotknięte poważniejszymi schorzeniami. Przy okazji zapytała [panią doktor] czy wśród jej małych pacjentów są dzieci odznaczające się pomimo ciężkich schorzeń szczególnymi zdolnościami. Pani doktor opowiedziała wówczas o utalentowanej literacko małej Agnieszce. Pani redaktor skontaktowała się wówczas z Danutą Bartol, mamą Agnieszki. Ta obiecała oddzwonić. Tak się jednak nie stało. Po jakimś czasie, na początku maja 1990 roku, Zuzanna Przeworska otrzymała list od Danuty Bartol zawierający informację o niedawnym odejściu Agnieszki. Do listu dołączone były dwa wiersze oraz opowiadanie napisane przez dziewczynkę. Po zapoznaniu się z utworami dziennikarka postanowiła pojechać do Wronek.
– Wiersze Agnieszki tak mnie olśniły, że postanowiłam, iż nie pozwolę, by twórczość Agnieszki odeszła w niepamięć. – Utwór „Żonkile” stał się moim ulubionym – wyznaje. – Rozmowa odbyła się we łzach, w pokoju Agnieszki. Jej mama przyniosła ogromne pudło, w którym znajdowało się kilkadziesiąt brulionów zawierających napisane przez nią utwory. Nie dowierzałam, że dwunastoletnie dziecko mogło tak wiele napisać – wspomina moja rozmówczyni. Tak rozpoczęła się znajomość Zuzanny Przeworskiej z twórczością Agnieszki Bartol będąca – jak określa to ona sama – jej najpiękniejszą przygodą i życiową misją.
Jaka była Agnieszka? Pomimo śmiertelnego schorzenia nie poddawała się. Sumiennie wykonywała wszystkie ćwiczenia zalecane przez rehabilitantów. Intensywną rehabilitację udawało jej się pogodzić z prowadzoną w domu w trybie indywidualnym nauką oraz realizacją pasji. Odznaczała się ponadprzeciętną inteligencją. Jej współczynnik inteligencji w wieku 4 lat został oceniony na 111, natomiast po dwóch latach wzrósł do 142 punktów, co przekładało się na fakt, iż dziewczynka była wzorową uczennicą. Psychologowie z Poradni Wychowawczo – Zawodowej w Pile chcieli, by naukę rozpoczęła od drugiej klasy szkoły podstawowej, a następnie w jednym roku zaliczać po dwie klasy. W wieku 12 lat mogła więc mieć już za sobą egzamin dojrzałości. Rodzice zdecydowali inaczej. Nie chcieli oni odbierać jej dzieciństwa, prócz tego ze względu na chorobę chronili dziewczynkę przed nadmiarem obowiązków, zatem Agnieszka uczyła się razem z rówieśnikami. Klasę czwartą ukończyła z wyróżnieniem. Na jej do dziś zachowanym świadectwie widnieją wyłącznie oceny bardzo dobre.
Zuzanna Przeworska przytacza legendarną już anegdotę o młodej poetce.
– Agnieszka, choć nie lubiła matematyki, zaprzyjaźniła się z nauczycielką tego przedmiotu, a zarazem swoją wychowawczynią, Władysławą Kirstein. Z okazji Pierwszej Komunii Świętej pani Władysława chciała podarować jej pięknie wydanego „Koziołka Matołka”. Weszła do pokoju Agnieszki, gdy ta czytała właśnie… „Quo vadis!”.
Niedługie, lecz intensywne życie dziewczynki wypełniały nie tylko obowiązki szkolne i ćwiczenia mające na celu poprawę jej kondycji fizycznej. Miała ona szerokie spektrum zainteresowań. Uczyła się języków angielskiego i niemieckiego, interesowała się komputerami, grała na pianinie i komponowała własną muzykę. Niepełnosprawność nie stanowiła też dla niej przeszkody, by oddawać się kolejnemu hobby – śpiewała w zespole „Kołodzieje”, w którym jej tata Leszek Bartol grał na skrzypcach. Największą jednak pasją Agnieszki było przelewanie na papier myśli, uczuć oraz obserwacji otaczającego ją świata. Dużo czasu spędzała w domu, przy swoim biurku, gdzie ciągle coś pisała. Debiutowała w założonych przez siebie gazetkach domowych, którymi witała rodziców po powrocie do domu. Jak przyznawali rodzice dziewczynki w reportażu pod tytułem „Jak gwiazdka na niebie”, zamieszczonym na łamach „Tygodnika Pilskiego”, a następnie przedrukowanym w książce „Agnieszko, wróć!”, trudno było oderwać ją od biurka. Gazetki nosiły różne tytuły: „Borówka”, „Pajęczynka”, „Allegro”, „Gwiazdka”, „Szkatułka” czy „Gazetka Domowa”. Agnieszka poza swoimi utworami: poezją, aforyzmami, fraszkami zamieszczała w nich także łamigłówki, dowcipy, krzyżówki, zagadki, a także wykonane przez siebie ilustracje. Publikowała na łamach swych „Gazetek Domowych” także złote, jakże celne myśli, jak ta wyjątkowo dojrzała, chętnie przytaczana przez polityków, pisarzy, czytelników, a która w skróconej formie wyryta jest złotymi literami na marmurowym, białym, w kształcie książki, nagrobku Agnieszki na cmentarzu parafialnym we Wronkach: „Mówi się: nie patrz na ciało, ale na duszę. Ludzie jednak wolą patrzeć na to pierwsze, gdyż jest ono widzialną częścią człowieka i łatwiej je dotrzec; ten zaś, kto chce zobaczyć duszę, musi nieźle wytężyć oczy”. Tworzyła opowiadania, bajki, baśnie, miniaturki, dramaty oraz zasługujące na szczególną uwagę wiersze. Opowiadające o widzianym z perspektywy dziewczynki świecie, literackie dzieła ujmują niezwykłym jak na dwunastolatkę pięknem, dojrzałością, błyskotliwością i bogactwem języka. Redagowała także „Słownik polsko-natalski”, w którym tłumaczyła na polski niezrozumiałą dla wielu mowę swojej małej siostrzyczki Natalki oraz tworzyła własną „Encyklopedię zwierząt dla dzieci”. Marzyła w dorosłym życiu zostać pisarką i tłumaczką. Nie zdawała sobie sprawy z tego, iż była pisarką, będąc małą dziewczynką, która dopiero wchodziła w ten świat.
Ciężka choroba nie była w stanie odebrać Agnieszce pogody ducha. Dziewczynka do końca wierzyła, że wyzdrowieje. Rodziców podtrzymywała na duchu mówiąc, że „na mięśnie się nie umiera”. Swojej lekarce, doktor Annie Kałamoniak, zadedykowała powstały w 1989 roku wiersz „Podziękowanie”.
Migają drzewa za szybą,
samochód po drodze mknie
Jadę do Piły, do mojej lekarki
Czy ona o tym wie?
Jak wiele pomogła mi,
Pełzanie, skłony, zwis,
To dla mnie powszedni chleb.
Ciężko i trudno jest ćwiczyć,
codziennie, do zmęczenia do łez.
Ona potrafi przekonywać,
więc wdzięczna jej jestem,
bo jeździć do niej
-to z d r o w i e zdobywać.
Każdym gestem, słowem pociechy
mi pomaga.
Dzięki serdeczne jej za to składam,
I wierzę, że mnie wyleczy.
Nadszedł kwiecień 1990 roku. Mimo intensywnych ćwiczeń i wcześniejszych licznych pobytów w szpitalach miopatia coraz bardziej osłabiała wątłe ciało dziewczynki. Kilka dni po swoich dwunastych, i, jak miało się wkrótce okazać – ostatnich urodzinach – Agnieszka przeziębiła się. Czuła się dobrze, jedynym objawem choroby był kaszel. W nocy z 17 na 18 kwietnia położyła się spać u boku swojej mamy. Jak wspomina Leszek Bartol, około godziny trzeciej nad ranem razem z żoną zauważył, że z dziewczynką zaczyna dziać się coś niedobrego. Wezwano pogotowie. Niestety, nie można było już nic zrobić. Agnieszka zmarła.
14 lutego 2011 roku, niemal 21 lat po śmierci córki, zupełnie niespodziewanie, podczas snu odeszła mama Agnieszki – pani Danuta. – Wieczorem była w kościele, we wronieckiej farze – opowiada pani Zuzanna. – Miała dobry humor. Zrobiła kolację, żartowała, wnuczce Oleńce podarowała na Walentynki trzy drewniane kotki, bo ta jak Agnieszka uwielbiała kotki. Oleńka ze swą mamą Magdą poszły spać, w nocy zabawki spadły. Mama zwróciła córce uwagę. Oleńka zabrała kotki i poszła spać do babci. Rano postanowiła przygotować babci śniadanie – chlebek z masełkiem i herbatkę. Gdy przyniosła śniadanie do łóżka, okazało się, że Danusi już nie ma. Odeszła w nocy we śnie, tak jak Agnieszka. Miała 62 lata. Była zdrowa, to ona zawsze martwiła się o Leszka [męża], bo Leszek miał problemy z sercem. Może Agnieszka chciała mieć mamę już przy sobie… – zamyśla się.
Mała pisarka nie odeszła jednak cała. Pozostawiła po sobie piękną i mądrą twórczość inspirującą kolejne pokolenia utalentowanej literacko młodzieży. Po rozmowie z Danutą Bartol Zuzanna Przeworska o niezwykle uzdolnionym dziecku opowiedziała Janowi Arskiemu, ówczesnemu redaktorowi naczelnemu „Tygodnika Pilskiego”. W czasopiśmie ukazał się reportaż wraz z kilkoma dziełami genialnej dziewczynki, po przeczytaniu którego odezwał się drukarz Stanisław Sitek z Czarnkowa. Wraz z załogą swojej drukarni postanowił wydać utwory Agnieszki, a ówczesny dyrektor Fabryki Kuchni, a potem prezes przekształconego zakładu w firmę „Amica”, Wojciech Kaszyński, sfinansował koszty papieru. Trzy miesiące po śmierci dziewczynki jej twórczość ukazała się w zbiorze zatytułowanym „ Agnieszko, wróć!” w nakładzie 5000 egzemplarzy. Mądrość i wartości wypływające z utworów tej małej, ale jakże wielkiej duchem dziewczynki oraz forma książki przywodząca na myśl brulion – taki jak jeden z tych, w którym swoje dzieła tworzyła Agnieszka – sprawiły, iż nakład rozszedł się błyskawicznie. Dodrukowano 15.000 egzemplarzy. Jeszcze w tym samym roku książka „Agnieszko, wróć!” została wznowiona.
W tym samym czasie, we wrześniu 1990 roku, powołano do życia Fundację Literacką imienia Agnieszki Bartol, w zarządzie której znaleźli się ówczesna prezes Zuzanna Przeworska, Jan Arski, Maria Bochan, Danuta i Leszek Bartolowie oraz Stanisław Sitek. Obecnie prezesem Fundacji jest pani Grażyna Kaźmierczak. Celem organizacji jest upamiętnienie oraz promocja twórczości małej pisarki. Co dwa lata ogłaszany jest Ogólnopolski Konkurs Literacki imienia Agnieszki Bartol pod hasłem „Ja i mój świat” dedykowany uczniom szkół podstawowych i średnich. Spotyka się on z ogromnym odzewem dzieci z całej Polski. Pani Zuzanna przyznaje, że ilość prac, które wpływały na konkurs była tak duża, że by je czytać, wraz ze swym mężem Janem Arskim musiała brać urlop. W przeszłości w jury konkursu zasiadali wybitni przedstawiciele świata literatury, tacy jak Małgorzata Musierowicz, Joanna Papuzińska, Ewa Nowacka czy Józef Ratajczak. Ogłoszeniu wyników konkursu towarzyszą koncerty literacko-muzyczne. Realizowane są też inne inicjatywy: Regionalny Konkurs Literacki „Od magii świata do magii słowa”, a także Gminny Konkurs Recytatorski im. Agnieszki Bartol.
– Ogólnopolski Konkurs Literacki „Ja i mój świat” to najpiękniejszy pomnik, jaki można było Agnieszce postawić – przyznaje Zuzanna Przeworska, która przez ponad trzydzieści lat – do lutego 2022 roku szefowała Fundacji Literackiej imienia A. Bartol, obecnie jest prezesem honorowym Fundacji i jednym z jej fundatorów. – Inicjatywa ma na celu pokazać, że pisarzem może być każdy, nawet tak małe dziecko. My jako fundacja pragniemy też, by Agnieszka była wzorem dla dzieci chorych. Ona, pomimo swej niepełnosprawności, sięgała gwiazd. Udowadniała, że można spełniać swoje marzenia nawet będąc dotkniętym ciężką chorobą – dodaje.
Wspomniany konkurs stał się trampoliną do sukcesu dla wielu jego laureatów. Na rynku księgarskim zadebiutowali twórcy tacy jak Andrzej Jan Rubik, Laura Chuchla, Weronika Pytlarz, Monika Parda, Zuzanna Waligórska, czy szerzej znana poetka i pisarka dziecięca Eliza Piotrowska, a także znany poeta, autor kilku tomików wierszy i krytyk literacki dr Michał Piętniewicz, literaturoznawca, autor wielu opracowań literackich dr Mateusz Antoniuk, poetka Anna Dwojnych… Fundacja Literacka wydała też książki, w których publikowane są wybrane utwory Agnieszki oraz laureatów konkursu jej imienia. Dotychczas były to: „Powrót Agnieszki”, kilka edycji „Kalendarzyka młodego twórcy”, antologie: „Iskry i błyski”, „Najwyższy czas”, „Z głową w chmurach”, „Zderzenie”, „Spotkania z Agnieszką”, „Ścieżki od Agnieszki”, „Po prostu Agnieszka” „Ja i Agnieszka”, „Agnieszka i Pegaz” oraz prawdziwa perełka – wydany w 2004 roku ilustrowany rysunkami dzieci śpiewnik z płytą CD pod tytułem „Śpiewajmy z Agnieszką”, na której znajdują się piosenki do wierszy Agnieszki Bartol. Utwory, do których muzykę napisała pani Sławomira Smolarska, przepięknie zaśpiewały Martyna i Joanna Ginter oraz Natalia i Milena Migacz. W książeczce możemy znaleźć też wiersze laureatów VI i VII edycji „Agnieszkowego” konkursu.
Konkursy pod patronatem Agnieszki oraz Fundacji jej imienia to nie jedyne wyróżnienia, którymi uhonorowano dziewczynkę i jej niezwykły talent literacki. Ta niezwykła pisarka jest również patronką dwóch szkół podstawowych w Wielkopolsce. 20 kwietnia 1995 roku imię Agnieszki Bartol przyjęła Szkoła Podstawowa w Mirosławiu Ujskim. Na uroczystość stawili się politycy. – Było to dla nas ogromne przeżycie. Nie spodziewaliśmy się, że Agnieszkę ktoś będzie chciał w ten sposób uhonorować – wyznaje jej tata, Leszek Bartol. Ówczesny redaktor naczelny pisma „Nowa Wieś”, wielbiciel twórczości Agnieszki, sprezentował mirosławskiej podstawówce portret patronki, którego autorem jest artysta plastyk Stanisław Baj. Obraz towarzyszył przedstawicielom szkoły i Fundacji na wszystkich imprezach związanych z postacią Agnieszki. Zuzanna Przeworska raczy mnie kolejną anegdotą. – Tuż przed nadaniem imienia Agnieszki szkole w Mirosławiu Ujskim jej ówczesna dyrektorka, Stefania Ludwiczak, zaprosiła wyżej wymienionego redaktora na uroczystość, zaznaczając w swym liście, że ten na pewno nie wie, kim była Agnieszka Bartol. A ten odpisał jej cytatem z wiersza Agnieszki: „A wie Pani, co to jest szczęście? Dla mnie jest szczęście po prostu życiem”.
Od 11 czerwca 2010 roku Agnieszka patronuje również Szkole Podstawowej w miejscowości Chojno niedaleko Wronek. Tu również znajduje się obecnie, od lutego 2022 r., siedziba Fundacji. W obu przypadkach nadanie placówce imienia Agnieszki Bartol było inicjatywą uczniów. Pytam panią Zuzannę, dlaczego spośród tylu wielkich osobistości dzieciaki za swoją patronkę obrały właśnie Agnieszkę. – Agnieszka była dwunastoletnim dzieckiem, ich rówieśniczką, która pomimo młodego wieku została doceniona przez osoby dorosłe. A dzieci potrzebują docenienia przez dorosłych, więc Agnieszka jest dla nich idealnym wzorem do naśladowania – mówi.
Twórczość Agnieszki poznają kolejne pokolenia. Katarzyna Iwańczyk – Fowler, jedna z laureatek Konkursu Literackiego „Ja i mój świat”, autorka już kilkunastu tomików wierszy, mieszka obecnie w Stanach Zjednoczonych. Na utworach Agnieszki uczy ona swoją córeczkę ojczystej mowy.
– Na tym przykładzie doskonale widać rezonans twórczości Agnieszki – kwituje Zuzanna Przeworska.
Agnieszka Bartol była dzieckiem niezwykłym. Pomimo nieuleczalnej choroby żyła pełnią życia. Jej spuścizna, z którą miałam okazję niedawno się zapoznać, czytając książkę „Agnieszko, wróć!”, ujęła mnie niezwykłą głębią, mądrością, trafnym postrzeganiem świata, a także humorem. Rzadko się dziś promuje literaturę dziecięcą tak obfitującą w ponadczasowe wartości, jak twórczość tej nastoletniej dziewczynki. Dlatego warto, by dzieła Agnieszki Bartol dotarły do jak największej liczby osób.
Chciałabym Wam, drodzy Czytelnicy, zaprezentować kilka wierszy Agnieszki:
MOTYL
Lekki jak piórko
i barwny jak tęcza
maleńki, żwawy, radosny
wyfrunął na świat motylek
– latawiec i oznaka wiosny
ŻONKILE
Mały promyczek słońca trochę dłużej niż powinien
zatrzymał się w moim ogródku na chwilę.
Padł na ziemię i zasnął.
Słońce rozgniewane jego mitręgą rzekło:
„Jeśli mu tam dobrze niechaj się
stanie kwiatem”
I w ten sposób wyrosły żonkile.
ROSA
Szłam rano po łące
i buty wilgotne miałam.
Spojrzałam na trawę szumiącą
a ona mi pokazała:
Patrz – mówi – na moje źdźbła…
Obsiadły ją krople błyszczące
jak brylanty.
A tych kropel są tysiące.
Zapytałam: – Czy to łzy? Płacz?
– Nie – szepnęła trawa.
– To rosa.
CO TO JEST SZCZĘŚCIE?
Co to jest szczęście?
Kolor radości piękny, lecz łatwy do zmycia?
Złoto, pieniądze, sława?
Co to jest szczęście?
Gdy człowiek goni z narażeniem życia?
Może to jakaś zabawa?
Biegniesz za nim, chwytasz,
A ono z rąk ci się wymyka.
Toczy się drogą jak piłka,
Ludzie pędzą jego śladem,
Ten złapie, chwilę potrzyma,
W końcu dźwigać nie da rady.
Pada w pół drogi, zdeptany,
Odchodzi smutny liżąc rany.
Inni znów galopują za szczęściem
Złapią, długo ściskają,
Potem jednak następni
Chciwie im wyrywają.
Każdy dla siebie szczęścia pragnie,
Bo ono ciągnie tak jak magnes.
A szczęście śmiejąc się z prześladowców
Wiedzie ich drogą wśród manowców.
Ale ja zdradzę wam tajemnicę
Dla mnie jest SZCZĘŚCIE
po prostu – ŻYCIEM
Zdjęcie, Agnieszka z kotkiem. Z archiwum Zuzanny Przeworskiej.
Zdjęcie, Portret Agnieszki autorstwa Stanisława Baja. Fotografia z archiwum Zuzanny Przeworskiej.
Zdjęcie, Agnieszka z siostrami przy choince. Z archiwum Zuzanny Przeworskiej
Zdjęcie, nadanie Szkole Podstawowej w Mirosławiu Ujskim imienia Agnieszki Bartol, 1995 rok. Z archiwum Zuzanny Przeworskiej.
Zdjęcie, mała Agnieszka w porcie. Z archiwum Zuzanny Przeworskiej.
Zdjęcie, świadectwo Agnieszki. Z archiwum Zuzanny Przeworskiej.
Zdjęcie, rękopis wiersza „Akwarium”. Z archiwum Zuzanny Przeworskiej.
Zdjęcie, rękopis jednej z gazetek tworzonych przez Agnieszkę. Z archiwum Zuzanny Przeworskiej.
Zdjęcie, okładka drugiego wydania książki „Agnieszko, wróć!”. Z archiwum Zuzanny Przeworskiej.