Podróżni na nowotomyskim dworcu mają utrudniony dostęp do peronów. Wszystko z powodu zamkniętego na klucz przejścia przez tory.
Żeby z niego skorzystać, trzeba taką potrzebę zgłosić przez telefon i cierpliwie czekać, aż ktoś otworzy bramkę. Wcześniej czas oczekiwania wynosił 48 godzin. Teraz jest on krótszy, ale i tak podróżni zależni są od innych.
Problem nagłośniony został po raz pierwszy osiem lat temu. Przez ten czas, jeżeli chodzi o nowotom0yską infrastrukturę kolejową, zmieniło się wiele. Wybudowany został nowy dworzec, dobiega również końca budowa parkingu na ponad 100 miejsc. A kwestia bariery architektonicznej, jaką jest zamknięta furtka, wciąż pozostaje nierozwiązana. Cierpią na tym osoby z niepełnosprawnościami.
– To są żarty. Nadal czujemy się dyskryminowani i całkowicie bezsilni, bo to uwłaczające, by nie móc samodzielnie dostać się do pociągu i podróżować jak na XXI w. przystało. Tyle jest mowa o dostępności dla osób chorych, przystępności, a od ośmiu lat nie zrobiono nic, by nam jakoś pomóc. To bariera architektoniczna, ale gdyby władze spółki chciały, poradziłyby sobie z tym i udałoby się znaleźć rozwiązanie-komentujepani Anna, mieszkanka Nowego Tomyśla dotknięta niepełnosprawnością. Kobieta wyznaje, że fakt bycia zdaną na innych jest dla niej uwłaczający, dlatego przestała podróżować pociągiem.
Działający w stowarzyszeniu Paruzja zajmującego się rozwiązywaniem problemów osób w trudnej sytuacji życiowej i przeciwdziałaniu patologiom społecznym Dariusz Borowski podkreśla, że podobnie jak pani Anna postąpiło wielu borykających się z niepełnosprawnościami mieszkańców Nowego Tomyśla. Jak mówi, konieczność proszenia o pomoc w poruszaniu się po dworcu osoby drugiej z powodu zamkniętego przejścia przez tory powoduje, że osoby o ograniczonej sprawności czują się po prostu gorsze.
Problem ze swobodnym dostępem do peronów poza osobami z niepełnosprawnościami tyczy się także matek z małymi dziećmi w wózkach.
Więcej informacji tutaj.