62-letni doradca podatkowy Jan Baranik z Warszawy zakończył wczoraj swoją wyprawę trasą Głównego Szlaku Beskidzkiego. Wszystko po to, by nagłośnić zbiórkę pieniędzy na leczenie i rehabilitację swojego 7-letniego wnuka, Olinka.
Aleksander Jóźwicki, dla bliskich Olinek, ma 7 lat. W czasie ciąży lekarze zdiagnozowali u niego wadę układu moczowego. By ratować chłopca trzeba było poddać go aż siedmiu operacjom w łonie matki. Niestety, po zabiegach pojawiły się komplikacje i Olek urodził się jako skrajny wcześniak, w 27.tygodniu ciąży.
Medycy nie dawali chłopcu żadnych szans na przeżycie. U Olka pojawiły się liczne powikłania związane z wcześniactwem:wylewy do komór mózgu I i II stopnia,kwasica metaboliczna, niedojrzałość układu oddechowego, pokarmowego i nerwowego, retinopatia wcześniacza, dysplazja oskrzelowo-płucna, niedotlenienie, niedrożność jelit. Gdy Olek wygrał walkę o życie, prognozowano, że będzie dzieckiem leżącym.
Dziś Olinek zmaga się z czterokończynowym mózgowym porażeniem dziecięcym. Na skutek choroby jego rozwój ruchowy jest znacznie opóźniony: chłopiec nie chodzi, nie stoi, nie siedzi samodzielnie.
Jednak przewidywania lekarzy nie sprawdziły się do końca – Aleksander doskonale widzi, słyszy, sam porusza się na wózku, jest w normie intelektualnej. To bystry, rezolutny siedmiolatek mający duży talent matematyczny i będący wielkim fanem motoryzacji oraz… sportu. Pomimo ogromnych ograniczeń ruchowych jeździ na rowerze biegowym przystosowanym do potrzeb dzieci z niepełnosprawnościami.
Aby Olek był jak najbardziej samodzielny, niezbędne jest systematyczne prowadzenie rehabilitacji, terapii, zakup leków i specjalistycznych sprzętów. Prócz tego Olka czeka niebawem kosztowna operacja bioder. Jak wiadomo, wiążą się z tym ogromne koszty sięgające rocznie 150-200 tysięcy złotych. Choć rodzice Olinka pracują, pokrycie wydatków związanych z walką o zdrowie synka nie byłoby możliwe, gdyby nie prowadzenie internetowych zbiórek.
By nagłośnić zbiórkę pieniędzy dla wnuczka, pan Jan wpadł na pomysł wyprawy Głównym szlakiem Beskidzkim. Skąd taki plan?
–Kiedy wędrowałem w 2022 r. po Beskidzie Śląskim zobaczyłem planszę z informacją o Głównym Szlaku Beskidzkim. Kusiła mnie perspektywa przejścia całej trasy, ale to w tamtym momencie, nie było możliwe do zrealizowania. Potem natrafiłem na jakiś materiał w telewizji i zobaczyłem reportaż o dwóch mężczyznach, którzy szli przez Polskę, aby zebrać pieniądze na leczenie chorego dziecka – powiedział portalowi Alateia Jan Baranik.
Pan Jan stwierdził, że tego typu wyprawa to dobry pomysł, by wspomóc Olka.
Jan Baranik, mimo że sam ma poważne problemy z kręgosłupemna wyprawę wyruszył 2 sierpnia. Główny Szlak Beskidzki biegnie z Wołosatego do Ustronia i liczy ponad 502 kilometry.
–Trasa nie idzie tylko szczytami gór. Wchodzi się na szczyt i schodzi. Wchodzi się też do miasteczek i wsi, a potem znowu na szlak. Mijam sklepy i tam zaopatruję się w jedzenie, uzupełniam również zapasy wody. Ciepły posiłek też się znajduje. Myję się w górskich potokach, studniach i przy hydrantach – mówił pan Jan.
Zmagania dziadka Olinka można było śledzić na Facebooku oraz Instagramie. Są tam również informacje o konkursach, licytacjach i innych formach wsparcia małego Olka.
W dniu wczorajszym wyprawa pana Jana dobiegła końca. Ostatni odcinek pokonał wspólnie z wnuczkiem. Było to możliwe dzięki fizjoterapeutom z Fundacji „Zdążyć z Pomocą”. Mężczyzna jest już razem z rodziną i przyjaciółmi, którzy wspierali go w tym niezwykłym przedsięwzięciu.
Podczas marszu udało się uzbierać ponad połowę kwoty, która pozwoli pokryć roczną rehabilitację i operację bioder.
Drobny datek na zbiórkę Olinka utworzoną na portalu Pomagam.pl nadal można wpłacać.
W przyszłym roku mężczyzna chce wspomóc wnuka, odbywając wyprawę rowerową dookoła Polski.
Panu Janowi gratulujemy, a za zdrowie Olka trzymamy kciuki!
Opracowano na podstawie:
„Dziadek Olinka” – wyprawa w Beskidzie dla chorego wnuka (aleteia.org)
Dziadek Olinka pokonał trasę wyprawy. Na końcu na pana Jana czekała niespodzianka (tvn24.pl).