Śląsk Wrocław wygrał Mistrzostwa Świata w blind footballu – piłce nożnej osób niewidomych.
To historyczny sukces tej drużyny. Dziewięć lat temu piłkarze zaczynali od zupełnych podstaw. Profesjonalni sportowcy mogą brać z przykład z niewidomych zawodników. To wyjątkowi sportowcy.
Dziewięć lat temu nie mieli ani piłki z charakterystyczną grzechotką, ani czarnych gogli chroniących głowę i wyrównujących szanse. W blind football mogą próbować swoich sił zawodnicy z różnymi wadami: niektórzy z nich nie widzą zupełnie nic, inni mają poczucie światłocienia, jeszcze inni widzą na przykład na jedno oko, albo nie dalej niż na pół metra. O bandach otaczających boisko nawet nie słyszeli.
Nie znali dźwięcznego hiszpańskiego „voy” znaczącego „idę”. Początki polegały na zabawie w ciuciubabkę. Następnie, zaznajamiali się z zasadami gry. Mieli zrobić wszystko, by znaleźć się w odpowiednim miejscu na boisku.
W momencie, w którym to opanowali, zaczęli ostro grać. Wkładali piłkę w reklamówkę, żeby szeleściła i ustawiali wolontariuszy przy ścianach sali gimnastycznej, żeby łapali zagubionych zawodników.
Sport ten narodził się w małej sali przy szkole dla niewidomych we Wrocławiu. Lubomir Prask – obecny trener drużyny, początkowo sam musiał przyswoić zasady gry w blind football.
Udał się z paroma trenerami do Niemiec na mecz Bundesligi. Tam to już wyglądało: wysoki poziom, piłki z grzechotkami, bandy, kilku trenerów w sztabie, fizjoterapeuci, transmisje w Internecie i lokalnych telewizjach. Wtedy się tym zafascynowali. Po dziewięciu latach ograli mistrzów Niemiec w półfinale mistrzostw świata w Bułgarii.
Na mistrzostwach pojawiły się najlepsze drużyny z całego świata. Śląsk w fazie grupowej pewnie wygrał z dopiero co sformowaną drużyną z Bułgarii – 6:0, a bezbramkowym remisem z faworyzowanymi Rosjanami zapewnił sobie awans do półfinału.
Żeby pokonać Niemców potrzebny był Radosław Majdan, który został namówiony na jeszcze jeden mundial w swojej karierze. Trenerzy Śląska Wrocław już od dawna szukali profesjonalnego bramkarza, który chciałby pomóc ich drużynie, ale też przyczyniłby się do promocji blind footballu. Regulamin tego nie zabrania, z tym zastrzeżeniem, że taki piłkarz od kilku lat musi być na emeryturze. Kiedyś z Niemcami trenował Jens Lehmann, a z Anglikami David Beckham.
Majdan obronił ich marzenia. W meczu było 0:0 i do wyłonienia finalisty potrzebne były rzuty karne. Dwa, nie pięć, jak w tradycyjnych meczach. I tego kluczowego Majdan obronił.
To była prawdziwa walka. Ogromne gratulacje dla całej drużyny!