9 lutego 2022 roku nakładem Wydawnictwa Czarnego ukazała się książka zatytułowana „Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce” autorstwa Anety Pawłowskiej-Krać. Pragnę Czytelnikom przybliżyć publikację i podzielić się z nimi zawartymi w niej faktami oraz refleksjami na jej temat.
Według szacunków na zaburzenia psychiczne cierpi 8 milionów Polaków, co daje ¼ populacji naszego kraju. Z tej liczby około 1, 5 miliona rocznie jest hospitalizowanych w szpitalach psychiatrycznych. Jeszcze do niedawna choroby psychiczne stanowiły temat tabu. O osobach chorych psychicznie zwykło się milczeć, a jeżeli takowe były obecne w otoczeniu – uważano ich za „wariatów” „degeneratów” i „psycholi”, z których uczuciami i potrzebami nie należy się liczyć. Sądzono powszechnie, iż niemal każda osoba z tego rodzaju zaburzeniami nie zasługuje na miłość, szacunek, uwagę oraz wymaga dożywotniej izolacji w lecznicy psychiatrycznej.
Problemy osób w kryzysie zdrowia psychicznego są dla polskiego społeczeństwa nadal niewygodnym tematem. Sytuacja stopniowo ulega jednak poprawie, z uwagi na systematycznie podnoszącą się świadomość Polaków na temat zaburzeń psychicznych. Nie wstydzą się już oni zaprowadzić mającą problemy pociechę do psychologa czy skorzystać z pomocy lekarza psychiatry by uporać się z trudnościami. Bez wątpienia dużą rolę na zmianę toku myślenia mieszkańców naszego kraju o zaburzeniach psychicznych wywarł rozwój mediów, w których co jakiś czas poruszany jest temat schorzeń o podłożu psychicznym. Do sieci, prasy czy telewizji w ciągu ostatnich dwudziestu lat wyciekać zaczęły także materiały obnażające realia funkcjonowania lecznic psychiatrycznych Polsce, w szczególności placówek zajmujących się leczeniem dzieci z chorobami o podłożu psychicznym, które, jak się okazuje, dalece odbiegają od tych w Europie Zachodniej.
O problemach osób cierpiących na zaburzenia psychiczne i leczeniu psychiatrycznym w Polsce zdecydowała się opowiedzieć polska dziennikarka i socjolożka Aneta Pawłowska-Krać w wydanym kilka tygodni temu reportażu zatytułowanym „Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce”. Wertując kolejne kartki książki, zapoznajemy się z doświadczeniami osób cierpiących na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne. Witek i Kasia cierpią na schizofrenię. Maja podejmuje kilka prób samobójczych a jej rówieśniczka Lena cierpi na anoreksję. Magda przez wiele lat dokonuje samookaleczeń, niejednokrotnie zagrażających jej życiu. Kolejne metody leczenia nie przynoszą rezultatów. Musi minąć sporo czasu, by odkryła, iż przyczyną jej problemów jest doświadczona w dzieciństwie przemoc fizyczna, psychiczna oraz seksualna. Natomiast 13-letni Kuba ma problemy w szkole. Twierdzi też, że chce go zamordować użytkownik popularnego serwisu społecznościowego zajmujący się komentowaniem w Internecie przebiegu gier komputerowych. Przyczyn nieprawidłowości w funkcjonowaniu chłopca oraz urojeń, na które cierpi upatrywać można w przebytej przez jego matkę infekcji w czasie ciąży a także owinięciu pępowiną podczas porodu. Kolejne diagnozy dotyczące rozpoznania u Kuby jednostki chorobowej okazują się nietrafne.
Z zaburzeniami, na które cierpią bohaterowie książki zmagają się nie tylko oni sami, lecz także ich rodziny, szukając rozwiązań, które mogłyby okazać się pomocne dla ich najbliższych. Niestety zaniedbania ze strony resortów zdrowia oraz rodziny i polityki społecznej wynikające z niezrozumienia potrzeb pacjentów psychiatrycznych a co za tym idzie – niewydolny system opieki zdrowotnej oraz socjalnej bynajmniej nie ułatwiają bliskim opieki nad chorą osobą, a samemu choremu nie dają zbyt wielkiej nadziei na poprawne funkcjonowanie w społeczeństwie. Standardy szpitali psychiatrycznych, jakie mamy w Polsce, są nieporównywalnie niższe od tych przyjętych w innych krajach Unii Europejskiej. W Szwecji, gdzie przez kilka miesięcy leczony był Witek, jeden z bohaterów książki Pawłowskiej-Krać, pacjenci otrzymują pełną opiekę zarówno lekarską, jak i socjalną. Nad przebiegiem leczenia czuwa zespół lekarzy, pielęgniarek oraz pracowników socjalnych. Przez rozpoczęciem terapii pacjenci diagnozowani są w kierunku chorób mogących przyczynić się do zaburzeń ich funkcjonowania. Farmakologia stosowana jest ostrożnie, kładziony jest nacisk na rozmowę z pacjentami. Chorzy do dyspozycji mają własne, przytulne pokoje. Są także sale z przyrządami do ćwiczeń, gdzie chorzy mają możliwość rozładowania napięcia. W przypadku ataków agresji pacjenci są izolowani w specjalnych pomieszczeniach pozbawionych mebli, pozostając przez cały czas w kontakcie z personelem lecznicy. Pobyt pacjentów w szpitalu jest krótki, gdyż korzystają oni z opieki domowej, jaką sprawują nad nimi medycy i pracownicy opieki społecznej. Istnieje w Skandynawii wiele form pomocy pacjentom psychiatrycznym. Są oni motywowani przez pracowników socjalnych do podjęcia kroków zmierzających do podniesienia jakości ich życia, oraz wspomagani w obowiązkach domowych. Mogą też liczyć na transport ze szpitala do domu. Podejmowanych jest również wiele działań zmierzających do wprowadzania osób z zaburzeniami psychicznymi na rynek pracy.
W swojej książce Aneta-Pawłowska-Krać oddaje głos personelowi ośrodków zajmujących się osobami w kryzysie zdrowia psychicznego, ich rodzinom oraz samym chorym, którzy opowiadają o funkcjonowaniu tego typu placówek a także o codzienności osób mierzących się z chorobami psychicznymi. Wskazuje na problemy, z których wynikają zaburzeń występujące u osób zmagających się z problemami natury psychicznej. Są to zażywanie substancji halucynogennych, stres przeżywany w środowisku pracy, trudności okołoporodowe czy problemy w domu rodzinnym. W toku rozmów zarówno z pacjentami, jak i personelem Pawłowska – Krać dowodzi, że skandynawski model opieki nad pacjentem psychiatrycznym w polskich realiach wydaje się czymś nierzeczywistym. Czas oczekiwania na wizytę u specjalisty wynosi kilka miesięcy Konsultacje trwają znacznie krócej, niż przewiduje to ustawa wprowadzona przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Poza tym psychiatrzy i psychologowie skupiają się na samym problemie. Nie dociekają, gdzie leży jego przyczyna. Na umieszczenie chorego w lecznicy psychiatrycznej zwykle czeka się około dwóch-trzech miesięcy. W naszym kraju nie ma dostępu do szerokiej diagnostyki, która pozwoliłaby określić podłoże problemów pacjenta. W szpitalach psychiatrycznych panują fatalne warunki lokalowe i bytowe. Pomieszczenia, którymi dysponują lecznice nie zapewniają chorym komfortu. Podstawowym problemem jest jednak brak wykwalifikowanego personelu. Coraz mniej osób decyduje się na wykonywanie zawodu pielęgniarki. Z powodu braku osób mających kwalifikacje w tym zawodzie na ich miejsce zatrudniani są ratownicy medyczni nie mający odpowiednich kompetencji do pracy z pacjentami. Niewystarczająca na oddziałach jest też liczba lekarzy, zarówno wykwalifikowanych psychiatrów jak i rezydentów. Trudno się temu dziwić, zważywszy na specyfikę pracy szpitalu psychiatrycznym. Niekiedy bowiem ma się tu do czynienia z wynikającymi z choroby agresywnymi i brutalnymi zachowaniami podopiecznych. Poza tym praca z osobą dotkniętą dysfunkcjami psychicznymi okupiona jest mozolnym wysiłkiem, który nie zawsze przynosi oczekiwane efekty. Lecznice są zatem przepełnione. Na jednego specjalistę przypada zbyt wielu pacjentów. Dotyczy to głównie oddziałów dziecięcych, gdzie na 36 miejsc przypada niekiedy 45 małych pensjonariuszy. Powoduje to, że zmęczeni urągającymi warunkami pracy lekarze składają wypowiedzenia, natomiast pacjenci kierowani są do placówek oddalonych nieraz o kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania. Inną metodą walki z oblężeniem szpitali jest umieszczanie nieletnich pacjentów na heterogennych płciowo oddziałach dla osób dorosłych, gdzie nierzadko doświadczają oni przemocy seksualnej. Jak Karolina, która w wieku kilkunastu lat została zgwałcona przez dorosłego mężczyznę, przebywającego z nią na tym samym oddziale.
Przemoc, nie tylko seksualna, nie jest stosowana wyłącznie przez pacjentów wobec innych pacjentów. Pensjonariusze skarżą się także na nieodpowiednie traktowanie przez personel. Są bici, szykanowani, wyśmiewani. Anorektyków pracownicy placówek zmuszają do jedzenia krzykiem lub – w ostateczności – karmią sondą dożołądkową. Z takimi upokorzeniami spotkali się Witek, Kasia Maja i Lena. Ze strony personelu, który w założeniu powinien pomagać, doświadczyli oni tylko bólu, niemal nigdy wsparcia. To oferowali im współtowarzysze niedoli – inni pensjonariusze zakładów, w których przebywali podczas zaostrzenia choroby. Komunikacja między personelem szpitali a pacjentami jest słaba. Nie jest omawiany z nimi plan leczenia w placówce. Personel, inaczej niż w Szwecji, ignoruje potrzeby chorych. Nie skupia się na rozmowie. Nie ma na to czasu lub po prostu nie chce. Terapia osób chorych psychicznie w opiera się na przede wszystkim na podawaniu pacjentom dużych ilości leków. Znacznie częściej w porównaniu z placówkami w Skandynawii stosowany wobec osób wykazujących objawy agresji jest środek przymusu bezpośredniego, jakim jest unieruchomienie za pomocą specjalnych pasów na czas od kilku do kilkudziesięciu godzin. Następnym problemem, z którym mierzą się pacjenci szpitali psychiatrycznych, jest niemożność wypełnienia wolnego czasu. Placówki zapewniają wprawdzie terapię zajęciową, lecz realizowana jest ona w zbyt małym wymiarze godzin a oferta zajęć jest wąska. W dodatku tego rodzaju forma aktywności nie jest dostępna dla wszystkich. Z terapii zajęciowej nie mogą korzystać na przykład pacjenci detencyjni. Pobyt chorych w placówce trwa zazwyczaj kilka miesięcy. Wszystkie te nieprawidłowości w funkcjonowaniu placówek zdrowia powodują, iż osoby chore psychicznie nie otrzymują takiej pomocy, jakiej oczekiwaliby zarówno oni, jak i ich bliscy. Z wymienionych wyżej powodów poprawa stanu zdrowia chorych trwa krótko. Po jakimś czasie następuje kolejny rzut choroby.
Zawodzi jednak nie tylko polska służba zdrowia. Osoby cierpiące na schizofrenię, nerwice, depresję, spektrum autyzmu czy zaburzenia odżywiania padają ofiarami zaniedbań w sferze edukacji i opieki socjalnej. Dzieci w spektrum autyzmu prócz zbyt długiego oczekiwania na diagnozę i terapię mierzą się z niedostosowaniem polskiego systemu edukacji do ich potrzeb. Problem ten nasilił się w towarzyszącej nam w ciągu ostatnich dwóch lat pandemii COVID-19. Podczas nauki zdalnej mali autyści nie mają dostępu do zajęć rewalidacyjnych odbywających się w szkole. Nie korzystają też z pomocy nauczyciela wspomagającego. W efekcie mają trudności z realizacją podstawy programowej. Ponadto dzieci, które są już uczniami nie są objęte pomocą w ramach uchwalonej w 2016 roku ustawy „Za życiem”. Za późno też w ich przypadku na korzystanie ze wczesnego wspomagania rozwoju. Przysługują im jedynie świadczenia w ramach Specjalistycznych Usług Opiekuńczych, realizowane przez Ośrodki Pomocy Społecznej. Niestety, ośrodki często nie dysponują specjalistami mogącymi realizować usługi w ramach świadczenia. Ponadto dochód rodziny osoby korzystającej ze świadczenia nie powinien przekraczać 701 zł na osobę. Często także usługi zalecone pacjentom przez lekarzy nie są realizowane w ramach Specjalistycznych Usług Opiekuńczych. Problemy te dotyczą 13-letniego Kuby, który jest jednym z bohaterów książki.
Niewydolny system opieki socjalnej uderza także w osoby dorosłe, które po zdiagnozowaniu zaburzeń psychicznych są mało aktywne zawodowo. Niezdolnym do podjęcia pracy oraz tym, którzy mają zbyt małą liczbę przepracowanych lat, nie należy się świadczenie rehabilitacyjne i renta z tytułu niezdolności do pracy. Osobie, która ukończyła 25 rok życia i już się nie uczy, nie przysługuje również renta socjalna.
Niewydolność systemu powoduje, iż zarówno pacjenci, jak i ich rodziny, popadają w marazm, nie mogąc doczekać się pomocy. W 2018 roku dla chorych pojawiło się jednak światełko w tunelu. Autorka książki śledzi pilotażowy program reformy polskiej psychiatrii, w ramach którego powstają centra zdrowia psychicznego. Instytucje te nastawione są na opiekę środowiskową nad osobą dotkniętą zaburzeniami psychicznymi. Podstawowym celem opieki środowiskowej, jaką ma gwarantować reforma, byłaby praca z pacjentami w ich środowisku egzystencji. Pacjenci mieliby dostęp do opieki terapeutycznej i pielęgniarskiej sprawowanej przede wszystkim w warunkach domowych. Fachowcy mogliby odwiedzać pacjentów w domu, przy czym osoby poddane leczeniu równolegle korzystały by z opieki stacjonarnej. Umożliwiłoby to lepszą komunikację z chorym i baczniejsze przyjrzenie się jego problemom. Jeżeli zaszłaby konieczność umieszczenia pacjenta na oddziale dziennym, trwałoby to o wiele krócej niż obecnie, przez co byłby on mniej narażony na stresujące bodźce. W centrach zdrowia psychicznego od 2021 roku została też wprowadzona innowacja, jaką jest zatrudnianie asystentów zdrowienia. To osoby wspomagające pacjentów w procesie ich leczenia, którzy tak jak oni sami mierzą się z zaburzeniami psychicznymi. Praca, którą podejmują asystenci stwarza im możliwość aktywizacji zawodowej. Tak dzieje się w przypadku kolejnych bohaterów książki – Krzysztofa i Ewy. Pacjentom natomiast praca z taką osobą niesie nadzieję, iż pomimo zaburzeń, jakimi ci są dotknięci, mają oni w przyszłości szansę wejść na rynek pracy i dobrze funkcjonować w społeczeństwie. Pawłowska-Krać kibicuje zrealizowaniu reformy, obawia się jednak, iż może ona nie dojść do skutku z uwagi na niedostateczną ilość lekarzy specjalizujących się w psychiatrii.
„Głośnik…” nie zalicza się do literatury fachowej z dziedziny psychiatrii. Jest jednak pozycją bez wątpienia ważną. Aneta Pawłowska-Krać gromadząc obszerny materiał niezbędny do napisania publikacji wykonała ogromną pracę. Pozwoliła spojrzeć szerzej na problemy osób chorych psychicznie przedstawiając je czytelnikom w przystępny dla nich sposób. Rozmawiając z lekarzami, pielęgniarkami, pacjentami szpitali psychiatrycznych oraz ich rodzinami przedstawiła sytuację polskiej psychiatrii z różnych perspektyw. Dowodzi, że, mimo iż w ciągu ostatnich dwóch dekad Polacy stali się bardziej otwarci na osoby z zaburzeniami osobowości, te wciąż budzą w nich lęk, jawią się bowiem jako agresywni, tudzież zdziwaczali. Prócz tego w polskim społeczeństwie pokutuje przekonanie, iż osoby chore psychicznie stanowią niewielki procent społeczeństwa. Jak pokazują statystyki, nic bardziej mylnego. Osoby dotknięte zaburzeniami psychicznymi stanowią jedną czwartą społeczeństwa naszego kraju. To ogromna liczba. Chorzy psychicznie żyją wśród nas, choć my nie zdajemy sobie z tego sprawy, gdyż wolimy nie spoglądać w ich stronę. Pokutujące przez lata stereotypy przyczyniły się do zaniedbań ze strony rządzących, wskutek czego do tej pory nie wprowadzono odpowiednich rozwiązań systemowych, które przyczyniłyby się do diametralnej poprawy jakości życia pacjentów psychiatrycznych. Zarówno chorzy, jak i ich rodziny nie otrzymują odpowiedniej pomocy instytucjonalnej. Choroby psychiczne, jak dowodzi autorka książki na podstawie historii swoich bohaterów, to cała gama zaburzeń: od schizofrenii, przez zaburzenia odżywiania, nerwice aż po nieprawidłowości rozwojowe. Każda z tych chorób ma swoją przyczynę, a jej poznanie jest kluczowe dla wprowadzenia odpowiedniej terapii, która przyniosłaby chorym wymierne korzyści. Niestety, długie kolejki do lekarzy, brak odpowiedniej diagnostyki oraz zbyt mało liczna obsada w lecznicach psychiatrycznych powodują, iż pacjenci nie otrzymują odpowiedniego leczenia, przez co nie są w stanie podjąć pracy zawodowej i prawidłowo funkcjonować wśród ludzi. Prowadzi to często do dramatów, takich jak samobójstwa chorych czy umieszczanie ich w Domach Pomocy Społecznej. Autorka na przykładzie historii, które zgodzili się opowiedzieć bohaterowie publikacji pokazuje, że normalne funkcjonowanie osoby dotkniętej chorobą psychiczną choć trudne, nie jest niemożliwe. Jednak by ludzie ci stali się integralną częścią polskiej społeczności, objęci muszą być oni wszechstronną i interdyscyplinarną opieką, tak jak pacjenci szwedzcy. Do tego, by tak się stało droga jest wciąż daleka.
Książka Anety Pawłowskiej-Krać podnosi świadomość czytelnika temat osób borykających się z zaburzeniami natury psychicznej. Pozwala obalić mity na temat pacjentów psychiatrycznych, każąc zastanowić się nad tym, jak my ich postrzegamy. Uświadamia, iż pacjenci psychiatryczni nie są „odmieńcami”. To ludzie tacy sami jak my. Różnica tkwi w tym, iż aby prowadzić życie na odpowiednim poziomie potrzebują oni wsparcia. A to, niestety, jest w naszym kraju fikcją. Istnieje tylko na papierze. W leczeniu psychiatrycznym stosowane są metody, które w krajach Europy Zachodniej odchodzą albo już odeszły do lamusa. Dokładna diagnostyka, nowoczesne rozwiązania stosowane w lecznicach, dostęp do terapii szacunek personelu do pacjenta, wieloaspektowa opieka i współpraca z otoczeniem podopiecznych to elementy, bez których osoby chore nigdy nie będą miały szansę żyć na takim poziomie jak zdrowe. Książka „Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce” jest lekturą trudną, jednak wartościową. Mam nadzieję, iż odbije się ona szerokim echem wśród psychiatrów, psychologów, pedagogów, rodzin osób chorych, samych chorych a nawet polityków. Publikacje takie jak ta bez wątpienia podnoszą świadomość polskiego społeczeństwa na temat systemu opieki psychiatrycznej w naszym kraju i ogromnej potrzeby dokonania w niej zmian. Zachęcam do przeczytania.
W opracowywaniu tekstu posiłkowałam się tekstem dostępnym tutaj.
Korzystałam również z recenzji pióra Mateusza Różańskiego, która dostępna jest tutaj.