Wszystko przeminie. Tak jak zapada noc, czy nadchodzi nowy dzień. Granica pomiędzy życiem a śmiercią jest bardzo cienka, jednak każdy z nas kiedyś ją przekroczy.
Dzień Wszystkich Świętych co roku ma nam o tym przypominać. Refleksyjny nastrój, jaki towarzyszy obchodom prowokuje do przemyśleń „nie z tej ziemi”… Czym jest życie i co następuje po nim? Czy rzeczywiście, jak często uczy religia jest to tylko „przedsionek” życia wiecznego?
Jedni wiedzą to na pewno, drudzy wciąż się wahają, a w swoich wątpliwościach odsuwają niekiedy myśl o śmierci. Przyroda, pory roku dobrze odzwierciedlają ten trudny do zrozumienia na „ludzki rozum” proces przemijania. Zmieniająca się aura, czy nawet soczyste kolory, które powoli gasną, przypominają o tym, co nieuchronne. Natura zatacza koło, tak jak życie. Jednak nawet ono nie może trwać wiecznie.
Cykliczność losu, przeznaczenie to dla jednych puste frazesy, a dla innych rzeczy ostateczne i najważniejsze.Bez względu na to, czy wierzymy w istnienie „tamtego świata” czy też nie, ten doczesny przyjdzie nam opuścić. Warto więc czasami zatrzymać się i pomyśleć o bliskich, którzy już odeszli. Życie jest podróżą z biletem w jedną stronę, dlatego też nie ma sensu tak mocno skupiać się na teraźniejszości.
Temat przemijania szczególnie bliski jest osobom niepełnosprawnym. W ich codzienność bowiem nierzadko wpisane jest cierpienie, które sprawia, że trudno odsunąć od siebie myśli o przemijaniu. Łatwo wątpić w istnienie życia wiecznego, kiedy dopisuje zdrowie, nie ma trudności, a sukces goni sukces.
Osoby niepełnosprawne często mają głęboką wiarę, ponieważ przynosi im to spokój i nadzieję, że kiedyś będzie „lepiej”.
Zmieniamy się. Najpierw jesteśmy dziećmi, potem dorastamy, zakładamy rodziny, dbamy o to, żeby w tym życiu było nam jak najlepiej – wygodnie, komfortowo. Jednak w życiu jest coś jeszcze: przygodność…
Możemy planować, zapełniać kolejne rubryki kalendarza, układać nadchodzące dni, ale to na nic, bo i tak wszystkiego nie przewidzimy. Życie pisze swój scenariusz, a my czy tego chcemy czy też nie, gramy w nim główną rolę, tylko niekoniecznie taką, jaką sobie wymarzyliśmy.
Święto bliskich, których dziś z nami nie ma, uczy pokory wobec wydarzeń, których nie „zaplanowaliśmy”, a które prędzej czy później przyjdą, chociaż teoretycznie nie ma dla nich „miejsca” w kalendarzu.
Starość, niepełnosprawność, choroba – to są rzeczy wpisane w ludzkie życie.Ich akceptacja pomaga odnaleźć spokój i równowagę, docenić teraźniejszość i „dobrze” przygotować się na „przyszłość”.