Wczoraj, po raz pierwszy od kilku tygodni udałem się na spacer do poznańskiego Parku Wilsona. Tę formę spędzania wolnego czasu wybrało wielu poznaniaków. Park był pełen przechadzających się ludzi.
Stało się to możliwe, gdyż rząd zniósł częściowo ograniczenia związane ze społeczną kwarantanną. Można spacerować już po lasach i parkach, dzięki czemu możliwe stało się oglądanie rodzącej się do życia wiosny.
Tytuł mojego artykułu ostał zaczerpnięty z jednej z najpiękniejszych piosenek wykonywanych przez Marka Grechutę. W trakcie wizyty w parku Wilsona przez pewien czas słuchałem jego utworów. Muzyka ta wzmogła odczuwanie przeze minie tego pięknego wiosennego dnia. Podziwiałem odradzającą się do życia przyrodę. Zakwitły już między innymi kasztany i magnolie. Nie długo będzie można poczuć intensywną woń kwitnącego bzu. Gdyby spadł deszcz to trawa, krzewy i pąki na drzewach zazieleniłyby się jeszcze bardziej. Przyszła wiosna – jest to moja ulubiona pora roku. Niestety w tym roku jej nadejście pokryło się z pandemią koronawirusa. Przez to, że długo nie wychodziłem z domu, straciłem kilka innych pięknych wiosennych dni.
Nadejście wiosny obudziło we mnie radosne uczucia. Ryszard Krynicki napisał tekst do piosenki wykonywanej między innymi przez Marka Grechutę i Grzegorza Turnau. Autor pisze w nim, że świat wokół człowieka się zmienia i zmieniają się pory roku. Jesteśmy wszyscy mieszkańcami ziemi i uczymy się od obłoków naszej niepewnej nadziei, ulotnej jak magia obłoków. Nadziei, że pokonamy wspólnymi siłami pandemię, że znowu będziemy żyć normalnie, nie bojąc się już o zdrowie swoje i naszych bliskich.