Od połowy listopada tego roku w Urzędzie Miejskim w Gdańsku pracuje Michał Milka – mężczyzna z niepełnosprawnością intelektualną.
Michał jest pierwszą osobą ze wspomnianą niepełnosprawnością w historii Urzędu, która podpisała umowę o pracę.
Michał żyje na pełnych obrotach i wciąż się realizuje. Kilka lat mieszkał w Hiszpanii, gdzie pracowała jego mama. Dużo podróżował, w Nowym Jorku oddawał się swojej pasji, prowadząc warsztaty teatralne.
Michał Milka jest aktorem Teatru Razem, ma w swoim dorobku nagrody w konkursach fotograficznych i wystawę prac plastycznych. Pracował w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. To dusza artysty, a ponadto człowiek o bardzo miłym usposobieniu.
Michał Milka został zatrudniony na pół etatu. Pracuje cztery dni w tygodniu, po cztery godziny dziennie. Praca którą podjął, to typowa praca biurowa. Do głównych obowiązków Michała należy przede wszystkim archiwizowanie i segregowanie dokumentów składanych przez przedsiębiorców, którzy chcą zarejestrować działalność gospodarczą. Takich wniosków wpływa średnio ponad 100 dziennie. Zadaniem Michała jest ułożenie tych dokumentów w odpowiednim porządku odnośnie numerów spraw.
Pomysł, żeby włączyć osoby z zespołem Downa we współtworzenie społeczności Miasta zrodził w trakcie wydarzenia zorganizowanego z okazji Światowego Dnia Zespołu Downa, który przypada w pierwszy dzień wiosny – 21 marca.
W tym roku, z okazji Dnia Zespołu Downa Fundacja Wspierania Rozwoju Ja Też rozpoczęła szerszą promocję akcji „Jestem 21”.
W Pałacu Młodzieży odbyło się spotkanie dla reprezentantów Urzędu Miasta i innych placówek, gdzie Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska, zachęcił wszystkie organizacje do włączenia się w promocję zatrudnienia osób niepełnosprawnych i zachęcił do próby odnalezienia w swoich wydziałach, placówkach, miejsca dla osób, które mogłyby tam pracować. Jako pierwsze z inicjatywą zatrudnienia wyszło Gdańskie Centrum Świadczeń, ale jeszcze nie znaleziono do tej instytucji odpowiedniej osoby.
Pomysł rodził się powoli, a w murach urzędu zorganizowano kilka spotkań, by przygotować się do tego przedsięwzięcia. Na początku zawarto porozumienie o wolontariacie, w oparciu o którą Michał przez pierwsze dwa tygodnie przychodził do urzędu. To był czas, kiedy mógł on na spokojnie przypatrzyć się i zapoznać ze specyfiką zajęcia, aby następnie podjąć już ostateczną decyzję, czy chce związać się umową o pracę.
Michał mieszka blisko Urzędu Miejskiego, mieszczącego się przy ulicy Partyzantów. Drogę do pracy pokonuje w około 15 minut. Początkowo towarzyszyła mu asystentka. Od kiedy Michał zapoznał się z trasą, pokonuje ją już sam.
W urzędzie nikt prywatnie jak i zawodowo, nie miał wcześniej do czynienia z osobą z zespołem Downa.
Dlatego też pracownicy wyznają szczerze, że mieli pewne obawy, zanim Michał rozpoczął u nich pracę. Nazywają to „lękiem przed nieznanym”, jednak prawie natychmiast dopowiadają, że te obawy minęły po pierwszym dniu. To, co na nich wywarło największe wrażenie, to fakt, że Michał bardzo chciał pracować. Od samego początku podkreślał, że nauczy się wszystkiego i bardzo zależy mu, aby współpracownicy go polubili i zaakceptowali. Zespół uważa, że został w ten sposób wyróżniony.
Oprócz obowiązków biurowych, Michał musiał przyswoić jeszcze pewne zasady. Jest bardzo życzliwy, ciepły i otwarty, lubi się przytulać, żartować i rozmawiać – taka otwartość nie koresponduje z regułami oficjalnie panującymi w urzędzie.
Współpracownicy wytłumaczyli Michałowi, żepanują u nich dość formalne zasady, iż jeśli ludzie się nie znają, mogą nie chcieć się przytulać.
Michał szybko wpadł w rytm pracy, ale w trzymaniu samodyscypliny pomaga mu też asystentka, która jeszcze nad nim czuwa. Kiedy przyjdzie odpowiedni czas, a przyjdzie niebawem, jej pomoc będzie już zbędna.
Choć to pierwsza praca Michała, którą podjął podpisując umowę o pracę, mężczyzna od kilku lat współpracuje z Teatrem Szekspirowskim przy obsłudze widzów.
Profesor Jerzy Limon, dyrektor Teatru Szekspirowskiego podpatrzył za granicą koncepcję pracy osób z niepełnosprawnością w teatrze.
Zwrócił się do Fundacji Wspierania Rozwoju Ja Też z pomysłem współpracy w tej kwestii. Tak zaczął się „Projekt Szekspir”, gdzie w trakcie praktyk zawodowych, pięcioro podopiecznych fundacji z zespołem Downa zaczęło pracować w teatrze. Projekt sprawdził się bardzo pozytywnie, dlatego powstał kolejny o nazwie „Z Szekspirem nam po drodze”.
Michał Milka jest podopiecznym fundacji Ja Też, która zajmuje się wsparciem edukacyjnym i rozwojowym osób z niepełnosprawnością, przede wszystkim osób z zespołem Downa.
Fundacja wspiera też osoby z innymi dysfunkcjami i wadami genetycznymi.
Zespół specjalistów stara się pomagać takim osobom od momentu, kiedy tylko można wspierać je terapeutycznie, czyli tak naprawdę zajmuje się dziećmi od ich najmłodszych lat.
Michał jest drugim podopiecznym fundacji Ja Też, któremu udało się otrzymać umowę o pracę. Pierwsza była Emilia Kochańska, która pracuje w Teatrze Muzycznym w Gdyni.
Mężczyzna ma bardzo rozsądne podejście do życia, a swoim przykładem pokazuje, jak można przejść przez nie z podniesioną głową, mimo pewnych oczywistych trudności, jakie spotyka się po drodze. Trzeba iść do przodu, rozwijać się – to pokazuje Michał swoją postawą.
Czytając ten tekst możesz pomyśleć sobie: „przecież to nic niezwykłego – takie rzeczy powinny być na porządku dziennym”. Też tak uważam. Jednak, jako osoba z niepełnosprawnością z własnego doświadczenia wiem też jakie są realia. Pracodawcy wciąż mają spore opory przed zatrudnianiem osób z niepełnosprawnością. Są to najczęściej bariery, związane z brakiem styczności z takimi osobami, granice mające swoje źródło w głowie.
Niekiedy chodzi o „niepotrzebny” wysiłek w dostosowaniu miejsca pracy i znów tworzą się trudności. Bo po co się starać, skoro można na to miejsce zatrudnić „zdrowego” pracownika. Nie przekonują ich nawet dofinansowania do wynagrodzenia.
Po co się teraz do tego odnoszę? Ponieważ uważam, że taka inicjatywa zakończona sukcesem i realnym zatrudnieniem pracownika z niepełnosprawnością jest tym bardziej godna docenienia. Jednocześnie przy tym pokazuje, że coś zaczyna się zmieniać w świadomości społecznej, a puste słowa przekładają się na aktywne i owocne działania. Jest to naprawdę motywujące i cieszy bardziej niż mogłabym to sobie wyobrazić.
Warto pomyśleć o podobnej inicjatywie w Urzędzie Miasta Poznania. Byłoby to jawnym potwierdzeniem pozytywnej opinii krążącej o Poznaniu, jako mieście otwartym i przyjaznym dla osób z niepełnosprawnościami. Brawo Gdańsk – teraz czas na Poznań!
Opracowano w oparciu o:
https://www.gdansk.pl/wiadomosci/michal-milka-pracuje-w-urzedzie-miejskim,a,159292