W dniu 14 stycznia 2024 roku korzystałem wraz z moją Mamą z przejazdu pociągiem na trasie Poznań Główny – Kołobrzeg. Mama podróżowała ze mną w roli opiekuna. Jestem osobą niepełnosprawną poruszającą się na wózku elektrycznym. W związku z moją niepełnosprawnością i problemami z poruszaniem się przejazdy pociągiem czy innymi środkami transportu stanowią dla mnie wyzwanie. Każdorazowo korzystam z pomocy asysty oferowanej na stacji początkowej i końcowej oraz z możliwości zakupu miejsca w wagonie dostosowanym dla osób niepełnosprawnych.
Niestety, ostatnia podróż z wielu względów nie należała do komfortowych, a także bezpiecznych. Pociąg planowo miał odjechać ze stacji Poznań Główny o godzinie 11:34. Zamówiona asysta pomimo ponad 130-minutowego opóźnienia zadbała o moje dotarcie na wskazany peron. Pierwszy problem pojawił się w momencie rozkładania platformy, niezbędnej do wprowadzenia wózka elektrycznego na pokład pociągu. Platforma nie była kompletna, więc obsługa pociągu próbowała zamontować ją za pomocą różnych przypadkowych narzędzi, testując wytrzymałość jej konstrukcji. Nadmienię, że wózek którym się poruszam waży około 160 kilogramów, a jego koszt to kwota w wysokości ponad 40 tysięcy złotych. Trudno było mi w pełni spokojnie podejść do zaistniałej sytuacji, chociaż doceniam chęci i zaangażowanie osób zmagających się z wybrakowaną konstrukcją platformy. Pociąg bez większych problemów dotarł do stacji Kołobrzeg. Zgodnie z ustalonymi zasadami oczekiwaliśmy na zamówioną asystę z pomocą której miałem opuścić wagon. Po wyjściu wszystkich pasażerów nikt do nas nie przyszedł. Ostatecznie zainteresował się nami pracownik ochrony stacji i przekazał nam, że obsługa pociągu udała się już do domu. Gdy sięgnę pamięcią do tej sytuacji, to nie potrafię zrozumieć i nazwać takiego podejścia. Zostałem w wagonie sam z moją Mamą (kobieta w podeszłym wieku) oraz pracownikiem ochrony, który nie wiedział jak rozkłada się platformę. Domyślam się, że warunki pogodowe (ulewny deszcz) oraz ponad 2-godzinne opóźnienie pociągu nie zachęcają do „walki” z niesprawną platformą, ale proszę postawić się na moim miejscu. Sytuację udało się zażegnać wyłącznie dzięki pracownikom firmy sprzątającej, którzy wykonując swoje zadania dotarli również do naszego wagonu. Udało nam się przekonać ich, by pomogli nam znieść, podkreślam to nie bez powodu, ponad 160 kilogramowy wózek z wagonu. Była to sytuacja niebezpieczna zarówno dla tych pracowników, jak i dla mnie – narażała ich zdrowie, a mnie na koszty naprawy drogiego wózka elektrycznego i brak możliwości poruszania się w przypadku jego uszkodzenia. Niezwłocznie powyższą skargę zgłosiłem do PKP, gdyż w dniu 20 stycznia 2024 roku miałem zaplanowaną podróż powrotną do Poznania tym samym składem pociągu.
W mediach dużo mówi się o dostępności. Przyznaję, że wiele zrobiono by osoby z niepełnosprawnością mogły bezpiecznie podróżować pociągami. Jednak, jak widać z sytuacji opisanej powyżej wciąż dochodzi do zaniedbań. Niekiedy osoby o szczególnych potrzebach wciąż muszą obawiać się o bezpieczeństwo swoje i sprzętu ułatwiającego im poruszanie się przy wsiadaniu i wysiadaniu z pociągu. Z tego powodu życzyłbym sobie by do ruchu dopuszczano tylko pociągi z kompletnym wyposażeniem w postaci platformy.