Jutro, 1 sierpnia 2020 r. obchodzimy kolejną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
W lipcu 1944 r. pod wpływem szalenie intensywnej ofensywy armii ZSRR wojska III Rzeszy wycofywały się w nieładzie. W Komendzie Głównej Armii Krajowej zdecydowano się na wywołanie powstania w Warszawie. Jak słusznie zauważył Bolesław Piasecki:„ Bez należytego przygotowania wojskowego i politycznego, zapominając o tragedii powstania w getcie żydowskim (1943), na podstawie błędnego rozpoznania, w trybie nagłym grupa oficerów wymogła na generale Tadeuszu Bór-Komorowskim wydanie rozkazu o rozpoczęciu walk, 1 sierpnia 1944, o godzinie 17:00”. Liczono na to, że entuzjazm cywilów i morale żołnierzy zrównoważą brak uzbrojenia. Żołnierze Armii Krajowej z nadzieją obserwowali postępy wojsk Armii Czerwonej, oczekiwano na pomoc z Zachodu. Powyższe uwarunkowania oraz takie czynniki jak polska tradycja irredenty, chęć zemsty za lata okupacji i ambicje personalne dowódców miały duży wpływ na wybuch powstania. W trakcie 63 dni walk śmierć poniosło około 180 tysięcy Polaków – cywilów i żołnierzy. Wojska radzieckie wstrzymały ofensywę i biernie przyglądały się rzezi naszych rodaków.
Pod względem wojskowym powstanie zakończyło się klęską, strategicznie spowolniło radziecką ofensywę, a politycznie dało niewielką szansę na nagłośnienie sprawy istnienia niepodległego państwa polskiego po zakończeniu II wojny światowej. Ma ono jednakże również dodatkowe, znaczenie moralne. Dzięki niemu polegli w Warszawie ludzie stają się dla nas przykładem tego, że ojczyznę powinno kochać się nad życie i nie bać się poświecić dla niej wszystkiego.
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030.