Zima to dla mnie czas inny niż wszystkie. Jest to pora przygotowań świątecznych, jarmarków bożonarodzeniowych i światełek na zielonych drzewkach. Gwiazdy zdobią wieczorne niebo. Słońce iskrzy w soplach lodu, a przemoczone buty zapadają się w całości w białym, puszystym śniegu. Tak, każdy z nas chciałby zapewne, żeby jego wyobrażenie o tym okresie zapamiętane z dzieciństwa pokryło się z teraźniejszym, obecnym w dorosłym życiu…Zdradzę Wam coś. Jest jedna rzecz, która została mi z młodości, a która pomaga przeżywać te chwile z podobną intensywnością.
Lubię w tym okresie obserwować ludzi. Lubię chodzić na długie spacery po mieście i sprawdzać czy nadal tak jak kiedyś da się wyczuć świąteczną atmosferę. Dzisiaj przeszłam się powolnym krokiem po centrum Poznania i zauważyłam parę nietypowych rzeczy.
Poznaniaków było znacznie więcej niż to zwykle bywa w zimowe dni. Robili zakupy nie tylko na bożonarodzeniowych jarmarkach na placu Wolności czy Starym Rynku. Stali także stłoczeni na przystankach tramwajowych, przy straganach. Siedzieli w kawiarniach, najprawdopodobniej czekając na rozgrzewający napój. Ludzie lubią celebrować ten czas na różne sposoby. Nie tylko robiąc zakupy i kupując prezenty, ale także zwyczajnie przechadzając się po ulicach, rozmawiając w restauracjach przy grzanym winie. Czekają, aby spędzić te szczególne momenty w miłym towarzystwie rodziny czy przyjaciół, których tak dawno nie widzieli.
Poza tymi dniami w kalendarzu często nie ma kiedy i jak przystanąć, poplotkować, tak zwyczajnie spojrzeć na to tętniące życiem miasto z dystansu uważnego obserwatora.
Być może więcej dzikich tłumów znalazłabym w galeriach handlowych, desperacko poszukujących prezentów last minute. Mimo to doceniam bardzo te okresy na osi czasu, kiedy dużo dzieje się na mieście, bo w tym właśnie najbardziej idzie wyczuć, że zbliżają się Święta.
Nie tylko po przyozdobionych ulicach, rozświetlonych choinkach i zatłoczonych bazarach, ale przede wszystkim po tym, że miasto ożywa. Mimo tego, że dzisiaj wcale nie było śniegu, a termometry pokazywały dodatnią temperaturę, poczułam znów bożonarodzeniowy nastrój. Wystarczyło wyjść na ulice Poznania.