Druga tura wyborów prezydenckich dla niejednego Polaka na emigracji była wyzwaniem. Głosowanie korespondencyjne to jedna z opcji, jednak nie zawsze była ona dostępna. Wówczas pozostawało tylko udanie się do ambasady.
Ludzie pokonywali niekiedy długą drogę, by tylko zagłosować. Tak też zrobiła Helena Pyz – lekarka z niepełnosprawnością wspierająca chorych i ubogich w Indiach. Jej historia pokazuje, jak wielką siłę ma prawo demokracji i chęć skorzystania z niego.
Pani doktor Pokonała prawie 1000 km samolotem, żeby wziąć udział w głosowaniu
Doktor Helena Pyz ukończyła studia medyczne. Emigrowała do Indii ponad 30 lat temu, żeby tam udzielać pomocy potrzebującym. Była jedyną nadzieją dla chorych w Ośrodku Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya, kiedy jego założyciel i jedyny pracujący tam lekarz poważnie podupadł na zdrowiu..
Sama w dzieciństwie zmagała się z chorobą Heinego-Medina, czyli zakaźną chorobą wirusową, która wywołuje ostre nagminne porażenie dziecięce. Od tamtego czasu porusza się na wózku. Nie przeszkadza jej to jednak w realizowaniu swoich założeń i celów.
Na fanpage’u „Historia jednego zdjęcia” udostępniono zdjęcie dr Heleny pochodzące z ambasady RP w Delhi.
„Ze względu na brak możliwości głosowania korespondencyjnego doktor Helena pokonała samolotem prawie tysiąc kilometrów, tylko po to, aby wziąć udział w wyborach, po czym jak najszybciej wraca do siebie – do Ośrodka Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya” – napisali administratorzy strony i zapytali, jaką wymówkę mają osoby, które dziś nie oddadzą swojego głosu.
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030.