W minioną sobotę na polu harcerskim nieopodal jeziora Maltańskiego odbył się Piknik Stowarzyszenia Na Tak.
W sercu miasta, a jednak w zielonej scenerii i w otoczeniu natury z licznymi atrakcjami dla małych i dużych – na tym wydarzeniu po prostu nie było możliwości się nudzić. W centrum podesti niewielka scena zachęcała do tańca nawet niezbyt wprawionych amatorów pląsów, a dla wiecznie głodnych łasuchów znalazło się wiele smakowitych przysmaków. Obszerny teren wypełniły drewniane ławy, mały plac dla dzieci czy nawet specjalne miejsce na ognisko.
Ciekawe gry i zabawy koordynowane przez zaangażowanych wolontariuszy wypełniły czas najmłodszym uczestnikom eventu, dla których dobra rozrywka na świeżym powietrzu to podstawa i recepta na dobry humor. Orzeźwiająca lemoniada, słodkie przekąski i chłodne lody były jak znalazł, bo tego dnia pogoda dopisała i z nieba lał się dosłowny żar.
Na pikniku panowała rodzinna atmosfera i każdy czuł się jak w domu. Jeżeli mowa o integracji i inkluzji, to właśnie tego rodzaju wydarzenia są jej najlepszym przykładem. Na evencie nie liczył się stopień sprawności czy status społeczny, tam każdy był integralną częścią różnorodnej społeczności, wesołej rodziny Na Tak.
Cieszę się, że mogłam być w tym dniu razem ze wszystkimi i zwyczajnie dobrze się bawić. Nic nie zastąpi poczucia przynależności, integracji i zwykłej ludzkiej życzliwości.W Stowarzyszeniu Na Tak jest jak w rodzinie, gdzie każdy z nas wnosi coś pozytywnego.To rodzaj dobrej energii. Oby zawsze towarzyszyła ona takim wydarzeniom. Bądźmy Na Tak i przekazujmy ją dalej. Niech pójdzie w świat.