Cisza jest potrzebna. Dobra cisza, lekka cisza. Taka, która oczyszcza atmosferę i daje niszę, żeby zwyczajnie… pomyśleć.
Każdy lubi mieć czas i miejsce, gdzie może pobyć sam ze sobą i pobujać w obłokach. Żyjąc jeden przy drugim w hałasie dużych miast, gdzie pełno napięć, szybkich samochodów i spieszących się gdzieś karierowiczów(którzy nierzadko irytują się stojąc w korkach, że nie wynaleziono jeszcze pojazdu potrafiącego latać),człowiek często marzy o wyciszeniu.
Wyciszenia nie należy jednak mylić z dokuczliwą samotnością, która sama w sobie jest przykrym doświadczeniem. Wyciszenie dodaje energii, samotność ją odbiera. Sytuację tę dobrze ilustruje przykład fotografii i kontrastu – kiedy są zachowane odpowiednie „proporcje” pomiędzy ciemnymi i jasnymi elementami na zdjęciu, staje się ono bardziej atrakcyjne, ciekawsze….
Pewne miejsca są odpowiednio wyeksponowane i fotografia zyskuje w naszych oczach. Kiedy przesadzimy natomiast z ostrością, uzyskamy odwrotny efekt. Podobnie jest z wyciszeniem i spokojem. W pewnej mierze dodaje ono koloru, natomiast, kiedy zbyt długo się ciągnie, staje się ciężkie i przytłacza, zmieniając się powoli w samotność.
Wyciszenie, jeśli „dawkuje” się je z rozsądkiem może jednak wiele nauczyć. Wtapiając się z wyboru w dźwięki otoczenia, słyszymy wyraźniej i możemy bardziej obiektywnie spojrzeć na problemy. Zamiast uczestniczyć w teatrzyku życia, jesteśmy na widowni, bacznie obserwując innych. W natłoku codzienności docierają do nas setki bodźców, załatwiamy wiele spraw na raz, tracąc z oczu ogólny pogląd na świat – tak, jak gdyby wiele głosów mówiło do nas jednocześnie i w ten sposób zagłusza się gdzieś nasz własny wewnętrzny głos czy też ujmując to bardziej „naukowo”, nasze poczucie świadomości.
Niektórzy twierdzą, że lubią samotność… lepiej im się działa w pojedynkę, potrafią szybciej poskładać myśli, umykające gdzieś między wierszami… w ciszy prościej im wyłuskać znaczenie, które nie jest podane wprost, zmysły wyostrzają się, kiedy działają w spokoju.
Uważam jednak, że łatwo pomylić samotność z wyciszeniem. Rzadko kto ma tak naprawdę za sobą doświadczenie prawdziwej samotności. Samotności wśród ludzi, która nie jest niczym pozytywnym, ani korzystnym…Samotność nie jest domeną młodości, w której człowiek lgnie do człowieka, samotność jest towarzyszką seniorów i osób z niepełnosprawnościami, kompanem chorób i nieszczęść… Samotność to nic dobrego. Zapytasz mnie być może: dlaczego?
Tak sobie teraz myślę, że każdy człowiek jest potrzebny i każdy lubi takim się czuć, nieważne czy jest on młody, starszy czy też niepełnosprawny. I nie jestem chyba w tej opinii…osamotniona.