65-letni pan Ryszard posiada niepełnosprawność ruchową. Zmuszony jest poruszać się na skuterze inwalidzkim.
Jedyną dla niego możliwością przemieszczania się po mieście jest komunikacja miejska. I tutaj pojawiają się schody. Niektórzy z kierujących pojazdami transportu publicznego odmawiają panu Ryszardowi wejścia do autobusu.
Ryszard Piastuch dysponuje odpowiednim dokumentem, potwierdzającym wymóg korzystania ze skutera inwalidzkiego, także w komunikacji miejskiej. Mimo że okazuje wspomniany papier kierowcom, oni nie wyrażają zgody, by wsiadł do autobusu. Decyzję argumentują „wewnętrznym zakazem”.
Sprawa nabrała złego obrotu, w momencie, gdy jeden z kierowców krakowskiego MPK zrobił zdjęcie skutera, odmawiając jednocześnie transportu panu Ryszardowi. Od tej pory 65-latek miał utrudniony dostęp do komunikacji miejskiej, z której stale korzysta z powodu częstych kontroli lekarskich.
– Skutera inwalidzkiego używam od 20 lat,nigdy nie było żadnych problemów z tego wynikających. W chwili obecnej[od miesiąca – red.]komplikacje występują za każdym razem. Kierowcy opowiadają mi, że mnie nie zabiorą, bo moje zdjęcie wisi w dyspozytorni na tablicy, z informacją, żeby odmawiać mi transportu– komentuje pan Ryszard. I dodaje: – Skuter jest dla mnie wybawieniem. Mogę jechać do sklepu, zrobić zakupy, wyjść do ludzi. Czuję się dzięki niemu niezależny. Skuter sprawia, że czuję się pełnosprawny.
Kiedy mnożyły się odmowy ze strony kierujących, pan Ryszard zaczął działać. Zatelefonował do rzecznika Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie. O przykrych incydentach, powiadomił też Zarząd Transportu Publicznego w stolicy Małopolski.
– Każde wyjście z domu wiąże się z niepewnością, czy zabiorą męża, czy zdąży do lekarza na umówione spotkanie, czy znów będzie musiał się prosić o zabranie go do autobusu – mówi Grażyna Piastuch, żona pana Ryszarda.
– Chciałbym, żeby ci kierowcy poczuli się jak ja. Żeby poczuli, jak to jest żebrać o to, żeby autobusem dostać się do lekarza. To najgorsze, co może być – podkreśla pan Ryszard.
Według pana Ryszarda postępowanie kierowców, którzy nie chcieli go zabierać, to przejaw złej woli i całkowity brak empatii.
– Nie wiadomo, jak dalej się to potoczy. Mąż sobie nie zasłużył na to. Nikt nie zasługuje, żeby go tak poniżać – zaznacza pani Grażyna.
Co na ten temat mówi rzecznik krakowskiego MPK?
– Problemem nie jest pan Ryszard, tylko pojazd, którym się porusza – tłumaczy Marek Gancarczyk, rzecznik krakowskiego MPK.
Według przedstawicieli MPK, to nie od spółki zależy wydanie ostatecznej decyzji, czy pan Ryszard na swoim skuterze inwalidzkim może być przewożony autobusami.
Takie zarządzenie jest w gestii Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie. Ale stanowisko ZTP okazuje się inne.
– Według nas jest to wózek, który spełnia normy. Pomaga panu w tym, żeby mógł się przemieszczać. Nie podajemy żadnych widełek rozmiarów takich pojazdów, więc pan może korzystać z komunikacji publicznej – komentuje dla Uwagi TVN Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie.
Po interwencji telewizji, sprawa magicznie się rozwiązała. Kierowcy odpuścili.
– Jestem bardzo zadowolony, że zainterweniowaliście. Gdyby nie wy, zapewne dalej nie mógłbym jeździć autobusami i dalej byłbym dyskryminowany – kończy pan Ryszard na łamach programu Uwaga TVN.
Bardzo dobrze, że telewizja zainterweniowała. Jednakże ogólnie smutne jest to, co musiał przejść pan Ryszard i że do takich sytuacji musi dochodzić. Być może opisana sprawa stanie się nauczką dla innych, by człowieka traktować po prostu po ludzku.
Opracowano na podstawie materiału dostępnego tutaj.