Dziecko na wózku wyproszono z Wodnego Placu Zabaw w Jaworznie.
Mama chłopca nazywa rzecz po imieniu – to jawna dyskryminacja, z jaką nie spotkałam się dotychczas nigdzie indziej – powiedziała kobieta dziennikarzom portalu www.jaw.pl.
Sytuacja wydarzyła się w miniony piątek. W połowie lipca br. Pani Anna, wraz z synami odwiedziła jaworznickie Planty, aby miło spędzić czas w towarzystwie dzieci.
Jedno z nich porusza się na wózku, dlatego jeździła z nim wokół głównej strefy – niebieskiej – gdzie leci woda oraz żółtej przy niecce.
Miała w ten sposób zamiar schłodzić troszkę syna, a także zapewnić mu pewną namiastkę rozrywki. Niestety, po krótkiej chwili została wraz z synem, z Wodnego Placu Zabaw wyrzucona.
Pani Anna podkreśla, że koła wózka były wyczyszczone.
Pełnosprawne dziecko Pani Anny, które biegało w butach do pływania, mogło korzystać z wodnych atrakcji, a jej niepełnosprawny syn został wykluczony. W pierwszym momencie zadziałał szok i matka z pociechami opuściła plac, jednakże po pewnym czasie, poczuła ogromne rozczarowanie i niesprawiedliwość.
W regulaminie placu nie widnieje zapis, że dzieci poruszające się na wózkach nie mogą na nim się bawić.
Zabroniona jest jazda na rowerze, hulajnodze, rolkach, deskorolkach czy wrotkach, ale o wózkach nie ma ani słowa.
Pani Anna nie kryje, że to zdarzenie bardzo ją zaskoczyło i zdenerwowało jednocześnie. Z synem podróżuje po całym świecie i do tej pory nigdy nie spotkała się z podobnym traktowaniem.
Osoby, które tutaj pilnują na terenie placu powinny zostać odpowiednio przeszkolone – mówi kobieta.
Matka syna z niepełnosprawnością zaznacza, że nie ma na celu wyciągania konsekwencji od pracowników, a chciałaby zwyczajnie, aby podobne sytuacje się nie zdarzały w przyszłości, gdyż są one ogromnie krzywdzące dla osób niepełnosprawnych oraz ich bliskich.
Kiedy znalazłam tę informację musiałam o tym napisać. To jest nadużywanie władzy, i to wobec małego dziecka, które zwyczajnie chciało się pobawić, poczuć jak inni jego rówieśnicy.
Gdzie tu szacunek? Gdzie prawo do integracji i zwyczajna ludzka solidarność? Brak słów. Wątpię, czy pracownik, który wyprosił to dziecko udźwignął by jego problemy, za to bardzo chętnie pozbawił je rozrywki i przyjemności.
Chociaż coraz więcej mówi się o dyskryminacji, ona stale się wydarza. Pewnie tak będzie zawsze. Bo brak podobnych doświadczeń wpływa na niezrozumienie drugiej strony. Jednakże, naszym obowiązkiem jako dziennikarzy portalu zajmującego się kategorią niepełnosprawności, jest i będzie nagłaśnianie takich sytuacji.
Milczenie oznacza cichą zgodę na dyskryminację, a póki istnieje coś takiego jak sumienie, takiego przyzwolenia nie ma i nigdy nie będzie. Stop dyskryminacji dzieci z niepełnosprawnością!
Redaktorzy portalu, na którym opublikowana została wiadomość, domagają się wyjaśnień w tej sprawie. Teraz należy cierpliwie czekać na odpowiedź odpowiednich osób.