Gdzie właściwie narodził się Jezus Chrystus? Tradycyjnie przyjęło się za taką przestrzeń uważać stajenkę, jednak czy na pewno ta interpretacja jest zgodna z przekazem, jaki zostawił po sobie jeden z Ewangelistów? Z okazji zbliżających się Świąt postanowiłam bliżej przyjrzeć się tej kwestii, by tradycji mogło stać się zadość.
„W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 1-7).
W taki sposób Łukasz Ewangelista przedstawia wydarzenie narodzin Chrystusa.
Sama próba opisu, do którego przywykliśmy i jaki już niektórzy z nas doskonale znają, przysparza pewne wątpliwości, a w czasie lektury nasuwają się znaki zapytania. Przeważnie mówi się przecież o stajence jako miejscu przyjścia na świat Chrystusa, w Piśmie Świętym natomiast możemy napotkać słowo „gospoda”.
Co ona oznacza, skoro nawet w treści kolęd pojawia się stajenka, a pod obrusem zwykle chowamy siano dla symboliki? Niekiedy wspomina się też grotę. Jak to więc jest z miejscem narodzin Zbawiciela?
Tajemnicę rozwiejemy sięgając do źródła. Ewangelia posługuje się tutaj greckim słowem „katalyma”, które określa raczej pokój mieszkalny lub kwaterę niż dzisiejszą gospodę czy zajazd. Ponieważ kwatery były zajęte, Maryja z Józefem byli zmuszeni znaleźć inne schronienie.
Zajęli pomieszczenie – jak możemy wnioskować z Ewangelii –dla zwierząt. Stąd nie jest pozbawione sensu mówienie o „ubogiej stajence”, w której narodził się Jezus.
Są więc powody, by w takich właśnie „skromnych” okolicznościach przedstawiać przyjście Jezusa na świat, choć rzeczywiście w Ewangelii nie jest powiedziane „wprost” o ubogiej stajence czy grocie. Mimo to można doczytać się tego faktu, rozszerzając nieco pole interpretacji i doszukując się odpowiedzi „między wierszami”.
Z Ewangelii wynika też, że nowo narodzony Chrystus został ułożony w żłobie, a więc tam, gdzie składowano paszę dla zwierząt. Całe to pomieszczenie mogło więc być jakąś szopą, grotą skalną albo schronem wydrążonym w ścianie pagórka w pobliżu osady.
Nie powinno zatem być dla Czytelników zaskoczeniem, że najwcześniejsza tradycja chrześcijańska, począwszy od św. Justyna z połowy II w., narodziny Chrystusa,umieszcza właśnie w grocie. W takiej scenerii mógł stać żłób, o którym mowa w Piśmie Świętym.
„Autorzy z II-III w., św. Justyn Męczennik (pochodził z Palestyny) oraz Orygenes wspominają, że w Betlejem znajdowała się grota otaczana szacunkiem, jako miejsce narodzenia Chrystusa. Nad tą grotą w IV w. budowano duży kościół o pięciu nawach. Bazylika ta, przebudowana w VI w., zachowała się do dzisiaj. Sama grota, gdzie czczono narodzenie Jezusa, znajduje się pod głównym ołtarzem i tworzy kryptę” – można przeczytać na portalu www.niedziela.pl
Od starożytności aż do współczesnych nam symbolicznych szopek, w których często widnieją skały ułożone z papieru, betlejemska grota stanowi zatem część bożonarodzeniowej chwały.
Teraz wiemy, że nie jest to tylko symbolika stworzona w celu wzmocnienia refleksji o narodzeniu Pańskim, a sam Chrystus rzeczywiście przyszedł na świat w skromności, ciszy oraz pokorze.
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030.