8 września 2023 roku swą polską premierę miał film „Siła naszych marzeń”, który wczorajszego wieczoru miałam okazję obejrzeć.
W ciągu ostatnich około 10 lat w kinie pojawiło się sporo filmów dotykających problemu niepełnosprawności. Wystarczy wspomnieć rodzime produkcje: „Chce się żyć” w reżyserii Macieja Pieprzycy, „Sonatę” Bartosza Blaschke czy „Śubuka” Jacka Lusińskiego. Przed niespełna trzema tygodniami do polskich kin wszedł obraz pod tytułem „Siła naszych marzeń”.
„Siła naszych marzeń” to francuski dramat w reżyserii Christiana Duguaya. Duguay, we współpracy z Lilou Fogli napisał również scenariusz do filmu na podstawie powieści Christophe’a Donnera.
O ile wspomniane wyżej produkcje dedykowane są głównie osobom dorosłym, tak „Siła naszych marzeń”, choć zakwalifikowana została jako dramat, zalicza się raczej do kategorii kina familijnego, skierowanego przede wszystkim do dzieci i młodzieży.
Akcja filmu rozpoczyna się w styczniu 2001 roku. Philippe Rodier (w tej roli Pio Marmaï), dżokej i trener koni wspólnie z żoną Marie( Mélanie Laurent), lekarką weterynarii prowadzą stadninę koni w Camargue w Normandii. Podczas porodu źrebięcia klaczy o imieniu Piękna bóle porodowe odczuwać zaczyna również ciężarna żona Philippe’a Rodiera. W stajni wydaje na świat dziewczynkę, która otrzymuje imię Zoé.
Mija pięć lat. Dla małej Zoé( June Benard), urodzonej i wychowywanej w otoczeniu koni te duże, piękne zwierzęta są całym światem. Dziewczynka zadaje mnóstwo pytań, pragnąc dowiedzieć się na ich temat jak najwięcej. Tymczasem Rodierowie w pełni poświęcają się rozbudowie stadniny. Inwestują w przedsięwzięcie wszystkie swoje siły i oszczędności, a także swój czas, często kosztem poświęcenia uwagi dwojgu swoich dzieci, Zoé i o pięć lat młodszemu Yvanowi (w scenach, w których Zoé jest niemowlęciem, widz przekonuje się, że zajęci biznesem rodzice nie mają czasu dla dziewczynki, denerwuje ich jej płacz).
Mija kolejnych kilka lat. Główna bohaterka filmu(Charlie Paulet) z dziecka przeobraża się w nastolatkę. Konie są nadal jej pasją. Dwunastolatka coraz lepiej jeździ konno, rozumie doskonale język tych zwierząt. Pomaga też w stajni. Pewnego dnia historia zatacza koło. Gdy na świat przychodziła Zoé, klacz o imieniu Piękna rodziła źrebaka o imieniu Kaprys. Teraz dziewczynka staje się świadkiem kolejnego porodu Pieknej. Tym razem na świecie pojawia się klacz, której nastolatka nadaje imię Burza.
Rodzice Zoé wystawiają konie do wyścigów. Niestety, jak dotąd żaden z nich nie odniósł zwycięstwa w zawodach. Pewnego dnia do wyścigu wystawiona zostaje klacz Maelane. Zoé bardzo chce pojechać z rodzicami do Paryża, by zobaczyć gonitwę na żywo. Decyzją rodziców zostaje jednak w domu. Maelane wygrywa wyścig. W tym czasie dochodzi jednak do tragedii: podczas burzy Zoé pomaga w stadninie stajennemu, nieco opóźnionemu w rozwoju Sébastienowi, którego darzy ogromną sympatią. Wówczas wystraszona klacz Piękna przewraca Zoé, powodując u niej uraz kręgosłupa. Odtąd nastolatka skazana będzie na wózek inwalidzki. Po powrocie do domu Zoé unika kontaktów z ludźmi, staje się arogancka, podejmuje nawet kilka prób samobójczych. Rozpoczyna się walka o dziewczynkę. Marie poświęca swój czas żmudnej rehabilitacji córki. Dziewczynka na powrót uczy się samodzielności, unika jednak koni, które przypominaj ą jej o tragicznym w skutkach wypadku.
Po kolejnych kilku latach stajni Rodierów grozi bankructwo. Będąca u progu dorosłości Zoé (Carmen Kassovitz) czuje się winna tej sytuacji. Uważa, że gdyby nie wypadek sprzed kilku lat, nie doszłoby do tego. Pewnego dnia za sprawą Seba Zoé na powrót zaprzyjaźnia się z Piękną. Znów uczy jeździć konno. Tresuje też Burzę, która startuje w wyścigach z nowym dżokejem, Kevinem.
Philippe, nie chcąc stracić stadniny, pewnego dnia, w grudniu 2019 roku wystawia Burzę w wyścigach pomimo uszkodzonych podeszew kopyt. Pragnie utrzymać biznes, ryzykując zdrowiem zwierzęcia. Tym razem klacz ujeżdżać ma Zoé, która pomimo niepełnosprawności jeździ konno perfekcyjnie. W końcu nadchodzi wiekopomna chwila. Po zaciętej, emocjonującej walce, Burza pod wodzą Zoé wygrywa wyścig.
„Siła naszych marzeń” nie jest arcydziełem. Ale jest filmem niezwykle ważnym. Pomimo, iż czas projekcji filmu wynosi 1 godzinę i 47 minut, obraz porusza wiele ważnych, życiowych kwestii jak kruchość ludzkiego zdrowia czy walka o jak najlepszą jakość życia osoby z niepełnosprawnością. Film Christiana Duguaya mówi także o emocjach dziewczynki, która nagle ze zdrowego dziecka staje się osobą o ograniczonej sprawności. Podejmuje też problem przykrych, a niekiedy wręcz tragicznych konsekwencjach powypadkowej traumy: zamknięciu się w swoim świecie i rozpaczy zakończonej (szczęśliwie nieudaną)! próbą samobójczą. To także opowieść o emocjach towarzyszących rodzinie dziecka o ograniczonej sprawności: poczuciu winy matki(Marie obwinia się, za to, że feralnego dnia nie zabrała córki na wyścigi, które ta tak bardzo chciała obejrzeć), które wpływa na pożycie małżeńskie (Rodierowie mają tak zwane ciche dni). Ale obraz Duguaya nie jest tylko opowieścią o niepełnosprawności nastoletniej dziewczyny i towarzyszącej jej stanowi beznadziei. To historia o przyjaźni zarówno człowieka z człowiekiem jak i człowieka ze zwierzęciem będącej motorem do przezwyciężania własnych słabości i oraz spełnianiu marzeń, których realizacja wydaje się niemożliwa. Francuski tytuł filmu brzmi „Tempête”, czyli Burza, od imienia zwycięskiej klaczy. W Polsce produkcji nadano tytuł „Siła naszych marzeń”. I sądzę, że jest on bardziej adekwatny do tematyki filmu od tytułu francuskiego, gdyż przesłaniem obrazu jest dążenie do osiągnięcia wyznaczonego sobie celu, nawet, gdy przyjdzie nam stawić czoła licznym przeciwnościom losu.
Na temat dzieci z niepełnosprawnościami powstało już sporo filmów. Jednak dotychczas ich fabuła skupiała się na rodzinie tegoż dziecka. Filmy traktowały o działaniach, jakie podejmują rodzice-głównie matki-w dążeniu do samodzielności ich pociechy oraz towarzyszących im uczuciach. Christian Duguay w swoim dziele ukazuje natomiast przede wszystkim świat dziecka walczącego z ograniczeniami własnego ciała oraz targające nim emocje. Choć w fabułę filmu wplecione są wątki dotyczące rodziców, nie sposób nie zauważyć, iż zostają oni odsunięci na nieco dalszy plan.
Kolejnym arcyważnym wątkiem, na który zwróciłam uwagę, jest wykorzystywanie zwierząt do celów zarobkowych(Philippe wystawia Burzę do wyścigów, wiedząc, że klacz nie jest w pełni zdrowa). Wątek ten uwrażliwia widza na cierpienie zwierząt, których właściciele niejednokrotnie przedkładają zyski nad ich dobrostan.
Choć obraz „Siła naszych marzeń” dedykowany jest w założeniu głównie młodszej widowni, jest to film, który powinien obejrzeć każdy. Zarówno rodzice, jak i dzieci przekonają się, jak kruche jest zdrowie. Wystarczy chwila nieuwagi, by nieodwracalnie je stracić. Dla nauczycieli obraz będzie przydatny do przeprowadzenia lekcji na temat niepełnosprawności. Psychologowie i terapeuci mogą posiłkować się obrazem podczas sesji z pacjentem dotkniętym niepełnosprawnością. Dzieci zdrowe przekonają się, że ich mniej sprawni rówieśnicy wcale nie są gorsi od nich, a najmłodsi o ograniczonej sprawności dowiedzą się, iż ich deficyty wcale nie skazują ich na bezczynne siedzenie w czterech ścianach. Wystarczy tylko wyznaczyć sobie cel i konsekwentnie do niego dążyć.
Drodzy Czytelnicy, jeżeli znajdziecie chwilkę wolnego czasu, warto wybrać się do kina. Na pewno nie będziecie żałować!