Przemysław Kondratowicz od dziecka musiał mierzyć się z przerastającymi go przeciwnościami losu. Niepełnosprawność od urodzenia postawiła mu wysoko poprzeczkę, a życie z pewnością nie rozpieszczało.
Przemek porusza się na wózku i na co dzień wozi grupy zwiedzających elektrycznym meleksem, pokazując słynny zamek w Malborku.
Ostatnio, dzięki samozaparciu udało mu się wydać książkę. Jednak, nawet ta publikacja nie mogła powstać tradycyjną drogą. Przemysław dosłownie wystukał ją swoim nosem na klawiaturze.
Zaawansowany stopień niepełnosprawności sprawił, że mężczyzna ma problemy z wysławianiem się. Potrafi za to w bardzo jasny i klarowny sposób przedstawić swoje myśli za pomocą klawiatury i… nosa. Dzięki temu powstała opowieść jego życia, zatytułowana „Pod napięciem. Historia prosto spod nosa, która nie powinna się zdarzyć”.
Autor zdecydował się na wydanie publikacji, bo ma kłopoty ze znalezieniem satysfakcjonującego stałego zajęcia, który przynosiłby dochód.
Książka traktuje o cudzych błędach, za które on i jego rodzina zmuszeni będą płacić przez resztę swoich dni. Ponadto można tam odnaleźć też wątki o utrudnionej realizacji własnych celów z powodu życia „pod napięciem”.
Przemek po domu porusza się na kolanach i przy użyciu wózka inwalidzkiego. Zawsze znajdzie wyjście z sytuacji, nawet wtedy, gdy ma kłopoty z czynnościami codziennej rutyny, takiej, jak na przykład samodzielne ubranie się.
Przemek, mimo wszystkich wyzwań, z jakimi musi się mierzyć jest optymistą o niezwykłej konsekwencji w działaniu i uporze, do tego bardzo cierpliwym. To te właśnie cechy charakteru pozwoliły mu ukończyć szkołę średnią oraz studia na Uniwersytecie Gdańskim.
– Na egzaminie maturalnym, który zdawał w swojej szkole w II Liceum Ogólnokształcącym w Malborku, musiał dyktować nauczycielom wypracowanie i odpowiedzi – wspominają rodzice Przemysława.
Po uzyskaniu tytułu magistra Przemek postanowił zająć się dziennikarstwem społecznym. Swoje teksty publikował na blogu. Próbował również pisać na łamach portali i gazet.
Jego starania nie spotkały się jednak z należytym odzewem, więc poszedł za radą swojej mamy i postanowił napisać książkę.
Za wydaniem książki stoi starostwo powiatu malborskiego. Starosta Mirosław Czapla zdradził, że wydano ok. 500 egzemplarzy za 20 tys. złotych. Około 100 sztuk książki trafiło do wszystkich szkół i bibliotek w powiecie malborskim. Resztę Przemek zamierza sprzedać, a część środków chce przeznaczyć na WOŚP – czytamy na stronie www.niepelnosprawni.pl.
Przemek jest prawdopodobnie jedynym człowiekiem na świecie, który napisał książkę nosem! Najważniejszym celem, z którym wiązało się pisanie była od samego początku chęć uczestnictwa w życiu społecznym.
Z pewnością udało się dużo więcej. Pisanie stwarza alternatywną rzeczywistość, w której można się zadomowić i odpocząć. Pozwala też wyładować emocje, ale myślę, że najważniejsza korzyść, to tak zwany czynnik sprawczy.
Kto wie, może historia spod nosa dotrze tam, gdzie wywoła nie lada sensację i życie Przemka zmieni się na lepsze, a przynajmniej mniej wymagające? Tego życzę, a książkę wpisuje na listę obowiązkowych lektur. Brawo Przemek!