Integracyjna Café Równik we Wrocławiu wystosowała apel skierowany do gości odwiedzających kawiarnię. Zespół liczy na większy szacunek. Nierzadko zdarzało im się usłyszeć, że powinni zatrudnić pełnosprawnych kelnerów. Klienci nie chcą być obsługiwani przez osoby z zespołem Downa, ponieważ wówczas odczuwają dyskomfort.
Wrocławska Kawiarnia przy ul. Jedności Narodowej powstała dwa lata temu – w 2018 roku. Pomysłodawcą założenia tego miejsca była prof. Małgorzata Młynarska – logopeda z zawodu. Razem z psychologiem, dr Tomaszem Smereką ze stowarzyszenia Dyna Lingua podjęli się tego szlachetnego zadania.
Lokal stanowi nie tylko miejsce pracy, ale także szansę na osiągnięcie większej niezależności dla kilkunastu pracowników z wyzwaniami rozwojowymi. W kawiarni zatrudnienie otrzymały między innymi osoby z zespołem Downa, autyzmem czy niepełnosprawnością intelektualną.
Jest to rodzaj terapii za pośrednictwem pracy. Pracujące w niej osoby nabrały większej samodzielności, są już w stanie sami dotrzeć do pracy, wdają się w dyskusje z klientami, poruszając kwestie ogólnospołeczne.
Podopieczni zawarli cenne znajomości, zaprzyjaźnili się ze sobą. Wymieniają wspólne doświadczenia, to dla nich prawdziwa lekcja życia.
Przykro stwierdzić, że pracujące w kawiarni osoby z niepełnosprawnościami niekiedy muszą mierzyć się z krytyką przychodzącą od strony klientów tego miejsca, które przecież w założeniu miało stać się przestrzenią równouprawnienia i tolerancji – czynnikiem aktywującym tych ludzi, a oni z kolei dzięki pracy mieli zwiększyć swoje kompetencje społeczne.
Jedna z klientek dla przykładu chciała wyprawić tutaj chrzciny, jednak domagała się zapewnienia pełnosprawnej obsługi – czytamy na stronie wrocławskiej gazety wyborczej.
Innym razem podopieczni mieli praktyki we wrocławskiej Agawie, a obsługiwani przez nich goście poszli do właściciela z żądaniem, by następnym razem obsługiwali ich pełnosprawni kelnerzy, bo odczuwają dyskomfort – informuje dziennikarz wyborczej.
Jako portal, w którym pracują osoby z niepełnosprawnością jesteśmy zbulwersowani i stanowczo sprzeciwiamy się takiemu stanowi rzeczy. Gdzie jest granica komfortu? Czy kiedy ją przekraczamy mówimy o dyskomforcie czy raczej o tolerancji i akceptacji drugiego człowieka – takim, jaki on jest.
Praca jest prawem każdego człowieka – pełnosprawnego czy też z ograniczoną sprawnością – ruchową czy intelektualną. Co mają wspólnego obowiązki pracownika z jego niepełnosprawnością?
Sama jestem osobą z trudnościami motorycznymi, nie wpływa to jednak w żaden sposób na mój zawód, fach dziennikarski. Jeżeli osoby z zespołem Downa sprawnie wykonują swoje zadania w pracy, to w czym tkwi problem?
W zaburzaniu poczucia estetyki? To nie jest wybór osób z zespołem Downa, że według niektórych mają „inność” wypisaną na twarzy, a raczej brak elementarnego szacunku ze strony klientów.
Inny, nie znaczy gorszy, a dyskomfort to eufemizm, który ma zatuszować totalny brak respektu człowieka do człowieka i głęboko tkwiące w podświadomości uprzedzenia. Stoi za tym podążanie za stereotypami oraz zwykła nietolerancja. Tym razem to nie problem, tylko stwierdzenie faktu.
Więcej przeczytać można tutaj.