Wczoraj miałam okazję wybrać się na Betlejem Poznańskie zlokalizowane przy Placu Wolności.
W tym roku to już 24. edycja imprezy. Okazuje się, że organizowany rokrocznie w okolicach Świąt Bożego Narodzenia jarmark na stałe wpisał się w harmonogram wydarzeń odbywających się w naszym mieście i cieszy się niesłabnącą popularnością.
Na jarmarku przywitała mnie iście bożonarodzeniowa atmosfera. Usłyszeć mogłam nastrojowe, świąteczne przeboje, takie jak „Last Christmas” czy „Z kopyta kulig rwie”. Dzięki przystrojeniu w świąteczne dekoracje Plac Wolności zamienił się w krainę rodem z baśni Andersena.
Co nowego pojawiło się na najbardziej chyba znanym jarmarku organizowanym w Poznaniu? Osoby, które odwiedzają Betlejem co roku mogłyby powiedzieć, że… nic. Jarmark jak jarmark – stragany, mnóstwo towarów, mydło i powidło – ktoś mógłby pomyśleć.Ale czy na pewno? O wrażenia postanowiłam zapytać uczestników Betlejem – zarówno wystawców jak i przybyłych na wydarzenie.
Zatrzymuję się przy stoisku pani Asi – ciepłej, młodej osoby sprzedającej kosmetyki naturalne i świece sojowe firmy Yangi, która zaprasza mnie do testowania wystawionych w jej kramie produktów.
– Jestem tu pierwszy raz – wyznaje sympatyczna, młoda kobieta. Podoba mi się, że Betlejem przyciąga tłumy ludzi, a ja lubię rozmawiać z ludźmi – mówi.
– Jest ciepło, przytulnie – przyznają Marek i Eliza, których spotykam pomiędzy straganami.
-Podoba nam się klimat wydarzenia i to, że można miło spędzić czas – mówią pracujące na strzelnicy Agata i Nadia.
Prowadzone przez nie stanowisko jest nie lada atrakcją. Przybyli na jarmark mogą tu wygrać sympatycznego pluszaka.
Świąteczna atmosfera i tłumy uśmiechniętych ludzi podobają się też panu Patrykowi, sprzedającemu miody i wyroby z wosku pszczelego. Pan Patryk na jarmarku sprzedaje swoje wyroby już po raz kolejny.
– Jest lepiej niż w zeszłych latach – wyznaje.
Weronika, Patrycja i Monika cenią sobie świąteczne dekoracje i nastrojową muzykę.
Sprzedający wyroby z drewna, świąteczne ozdoby, poduszki i kubeczki pan Andrzej oprócz atmosfery, muzyki i sympatii obecnych na wydarzeniu osób, głównie wystawców, chwali się dobrą organizację wydarzenia i…możliwość zarobienia pieniędzy.
-Gdyby mi się to nie opłacało, nie sprzedawałbym tutaj – przyznaje z rozbrajającą szczerością.
Wtóruje mu pani Julia, która wraz z panią Ireną prowadzi stoisko Sklepiku Magicznego, na którym w rozmaite gadżety zaopatrzyć się może każdy fan stworzonego przez J.K. Rowling Harry’ego Pottera. I trudno się temu wyznaniu dziwić, w końcu możliwość pracy na jarmarku naturalnie w jakimś stopniu przyczynia się zapewne do zapewnienia sobie wyższej stopy życiowej przez wystawców.
Dla pani Dominiki, która sprzedaje związane z Poznaniem pamiątki, świąteczne ozdoby i zabawki poza bożonarodzeniowym klimatem największą atrakcją jest młyńskie koło. I ja w stu procentach zgadzam się z panią Dominiką. Będąc na Betlejem Poznańskim, nie mogłam sobie odmówić przejażdżki kołem i podziwiania nocnej panoramy Poznania z lotu ptaka. Poza młyńskim kołem jest jeszcze kolejka dla dzieci oraz karuzela z konikami, która również przeznaczona jest dla najmłodszych. Sam jednak jej widok przywodził mi na myśl kadry z kultowego filmu „Amelia” i podobną, wirującą karuzelę na paryskim Montmartrze.
Co poza karuzelami podobało mi się na Betlejem? Wszystko! Moją uwagę przyciągnęła radosna atmosfera, przepiękne bożonarodzeniowe dekoracje, takie jak lampki czy kalendarz adwentowy, feeria barw oraz mnogość towarów – od drewnianych zabawek przypominających sielskie dzieciństwo poprzez kolorowe, pachnące mydełka marsylskie, słodkie, różnobarwne lizaki, biżuterię z naturalnych kamieni, galanterię skórzaną aż po stoiska gastronomiczne, które dają łasuchom możliwość skosztowania zarówno słodkości jak i swojskich potraw takich jak oscypki, bigos czy kiełbaski z grilla aż po jedzenie typu fast food.
Na stoiskach gastronomicznych poznaniacy mają też możliwość wypicia piwa czy grzanego wina. Ja nie omieszkałam odwiedzić stoiska z owocami w czekoladzie z posypkami z cukierków, płatków Cini Minis czy ciasteczek Oreo.
Odwiedzanie tego kramu zawsze przypomina mi nastoletnie lata i klasową wycieczkę do Berlina, podczas której miałam okazję po raz pierwszy skosztować tego rodzaju przysmaku na tamtejszym jarmarku bożonarodzeniowym.
Pokusiłam się o skosztowanie bananów w posypce z Oreo i Cini Minis oraz jabłka w chrupiącej posypce z karmelizowanych orzechów – to ostatnie posmakowało mi najbardziej. Niestety, w tym roku zabrakło truskawek w czekoladzie.
Zachęcam jednak mieszkańców Poznania do odwiedzenia Betlejem. Magiczna atmosfera Świąt sprawi, że pobyt tutaj będzie niezwykle przyjemną formą spędzenia czasu wolnego.
Zdjęcie, stoisko Sklepiku Magicznego
Zdjęcie, owoce w czekoladzie.
Zdjęcie, stoisko pana Andrzeja.
Zdjęcie, karuzela.
Zdjęcie, młyńskie koło
Zdjęcie, świąteczne dekoracje
Zdjęcie, stoisko pani Dominiki