Niepełnosprawność – temat bardzo delikatny, ale przede wszystkim trudny. Pisać o niepełnosprawności to jak wypowiedzieć niewyrażalne, dotknąć tabu.
A przecież to problem niezwykle istotny, ponieważ dotyczy bardzo wielu ludzi na całym świecie. Jednak z jakiegoś powodu unika się kwestii niedoskonałości jak ognia. Niezwykle skomplikowanie jest pisać o ograniczeniach (czy to fizycznych, czy intelektualnych) i nie popaść po pierwsze w uproszczenie, a po drugie w przesadę.
Tak. Wyolbrzymianie sytuacji także jest czymś, co zdarza się niezwykle często, a jednocześnie – również potrafi krzywdzić.
Pamiętam, jak podczas konferencji w Warszawie dotyczącej „zagadnienia” niepełnosprawności, doktor Monika Zima-Parjaszewska podjęła na forum bardzo istotny problem nadopiekuńczości. Powiedziała ona wówczas: niepozwalanie osobom niepełnosprawnym na usamodzielnienie się jest formą „przemocy”.
Jednocześnie odnoszę wrażenie, że analogicznie do tematu niepełnosprawności, sam wątek nadopiekuńczości również objęty jest pewnym tabu, czy nawet zakazem wypowiadania się odnośnie tego problemu.A przecież osoby z niepełnosprawnościami powinny dbać o to, aby maksymalnie skorzystać z szansy uniezależnienia się od pomocy bliskich. Oczywiście mam tu na myśli taki poziom samodzielności, jaki leży w zakresie ich własnych możliwości.
Nie mówię więc o przypadkach, kiedy stopień ograniczenia jest na tyle wysoki, że „niewykonalne” jest osiągniecie całkowitej niezależności. Mam na myśli raczej taki przypadek, który znam z własnego życia.
Chodzi mi o ograniczenia, które co prawda są pewnym utrapieniem, ale nie wpływają na „jakość” życia. Mówię tutaj o osobach z niepełnosprawnościami, które mogą poruszać się o własnych siłach.
Nie sugeruję zatem, że obowiązek bycia samowystarczalnym spoczywa na osobach, które są w bardzo trudnym położeniu, nie chodzi mi tutaj o nich.
Równocześnie, nie należy szufladkować niepełnosprawności, jedynie do trudności w poruszaniu się. Istnieje również niepełnosprawność intelektualna – bardzo ważna i również wrażliwa kwestia, a mam wrażenie, że często pomijana.
Jeżeli mowa o niepełnosprawności intelektualnej, tutaj także wkracza problem nadmiernej opieki. Wiadomo, że trzeba pomagać, jednak nie należy wyręczać. Dać pole manewru. Pozwolić wykonać jakieś zadanie i nie mieć pretensji, gdy coś się nie uda, tylko wskazać inną drogę do celu.
Niepełnosprawność wpisuje się bowiem w historię życia, a czy można stworzyć za kogoś scenariusz do roli, którą to on, a nie kto inny będzie musiał odegrać?