Sztuka znana jest ze swoich terapeutycznych właściwości.
Za pośrednictwem procesu tworzenia osoba z niepełnosprawnością psychiczną może komunikować się ze światem, traktując swoje obrazy jako fizyczny nośnik emocji, materialny przekaźnik, który ilustruje jakie uczucia targają nią wewnątrz. Prościej w ten sposób „wypowiedzieć” niewyrażalne, opisać przemilczane. Bywa, że momentami tak mało dzieje się w świecie zewnętrznym, podczas gdy w środku zbiera się na „burzę”.
Czemu ma służyć ta cisza, która ciążąc, staje się coraz ”głośniejsza”, stopniowo prowadząc do wybuchu? Myślę, że jednym z powodów może być brak porozumienia, słaba więź czy też nieumiejętność szczerej rozmowy, wysłuchania drugiego człowieka. Przedstawiając w formie obrazów swoje odczucia i spostrzeżenia osoba cierpiąca może się za nimi „schować”, nie obnaża się, a kryje za zasłoną spekulacji, interpretacji czy symbolu. Twórca podsuwa jedynie pewną wskazówkę, naprowadza odbiorcę, bez ostentacyjnego odsłaniania się.
Termin „arteterapia” w nomenklaturze naukowej posiada wiele definicji, niektóre z nich nie są wcale oczywiste, jednak myślę, że na potrzeby tego artykułu najbardziej odpowiednie będzie sformułowanie „terapii poprzez sztukę”.
Osoby zmagające się z przeróżnymi zaburzeniami psychicznymi, takimi jak na przykład schizofrenia czy psychoza prawdopodobnie czują i widzą więcej niż przeciętny człowiek. W nadmiernej emocjonalności tkwi ich siła, jednak potrzebna jest pomoc profesjonalisty, aby zrozumieć świat, który oni postrzegają inaczej, jak gdyby w krzywym zwierciadle. Specjalista może pomóc „poukładać” i nieco uporządkować emocje, które, choć cenne, są z pewnością nieco chaotyczne, a ich nadmiar może okazać się wręcz niebezpieczny. Takim osobom często trudno przekazać, co odczuwają, ponieważ ów przesyt emocji rozsadza ich od „wewnątrz”, zaburzając racjonalny osąd.
W tym właśnie punkcie rozpoczyna się rola sztuki jako swoistego medium czy próby jak najbardziej wymownego wyrażania siebie, uzewnętrznienia, ekspresji.
W świecie badaczy podkreślana jest funkcja sztuki jako formy terapii, kształtującej myśli i spostrzeżenia, jak również pozwalającej odreagować:
„Współcześni teoretycy są zdania, że sztuka stanowi wielką szansę na ocalenie prawdziwego człowieczeństwa, gdyż doznania estetyczne stanowią podstawę wszelkich efektów wychowawczych” – stwierdza Irena Wojnar.
Jest to interesujący punkt widzenia, zważając na fakt, że sam proces tworzenia – sięgnięcie po pędzel czy pióro – wiąże się ściśle z nadawaniem formy myślom, umiejscawianiem ich w czasie i przestrzeni.
Próba ulokowania wspomnianych wyobrażeń w ramach, które wyznaczone są przez czas i przestrzeń, jest niczym innym jak zwrotem ku rzeczywistości. Jest to poniekąd połączone z czynnikiem sprawczym. Kiedy pacjent pisze na przykład pamiętnik, łatwiej mu w ten sposób „wyładować” mentalną energię – a co za tym idzie – zdystansować się do własnych spostrzeżeń, czy nawet zmienić swój punkt widzenia.
Proces kreacji jest bardzo ludzkim odruchem, a narzucanie poglądów, ograniczanie słowa lub zakazywanie tworzenia (czyli tak naprawdę zabranianie sięgania w głąb wyobraźni) było w przeszłości znaną praktyką władz, które chciały zawłaszczyć umysł obywatela, czy wpłynąć na sposób postrzegania przez niego rzeczywistości, tym samym odbierając wolność i ingerując w człowieczeństwo.