Człowiek z niepełnosprawnością w mediach przedstawiany jest na dwóch przeciwstawnych sobie biegunach. Tak, jakby jego świat miał tylko dwie strony. Jest to coś w rodzaju popadania w niezdrowe skrajności. Albo już sama niepełnosprawność i próba radzenia sobie z nią czyni z niego bohatera albo pokrzywdzonego czy ofiarę, której należy współczuć, bo nie jest ona w stanie wyrwać się z zamknięcia, a lockdown to dla niej codzienność.
Obraz ten jest bardzo zafałszowany i po prostu najdelikatniej mówiąc nieprawdziwy. Dzisiaj, 3 grudnia przypada Światowy Dzień Osób z Niepełnosprawnością i z tej okazji chciałabym podjąć próbę walki z tym stereotypem.
Niepełnosprawni, tak jak ludzie o nieograniczonej sprawności, to tacy sami członkowie społeczeństwa jak wszyscy inni.
Owszem, najczęściej mamy trochę trudniej, ale wynoszenie na piedestały kogoś tylko dlatego, że radzi sobie, bo tak zdecydował i idzie do przodu jedyną dostępną dla siebie ścieżką jest taką samą przesadą jak z kolei wyręczanie we wszystkim osoby o pewnych dysfunkcjach, jedynie z tego powodu, że się z nimi zmaga.
Należy się też odrobina wyjaśnienia. Sama jestem osobą z niepełnosprawnością i obracając się w tym środowisku nie próbuję tym artykułem umniejszać dokonań moich serdecznych przyjaciół, za cel postawiłam sobie raczej próbę przesunięcia chociaż trochę punktu ciążenia w skali bohater-ofiara na środek.
Najczęściej bowiem obraz rzeczywistości nie jest jaskrawy czy bezbarwny, ale po prostu szary. W większości przypadków spora część świata znajduje się pośrodku, a on ma cztery, a nie dwie przeciwstawne strony.
Żaden bohater, żadna ofiara, tylko po prostu człowiek, który stoi gdzieś w połowie drogi między wyidealizowanym a karykaturalnym wizerunkiem.
Między ambicją uczynienia z niego świętego i z drugiej strony umniejszaniem jego wysiłków, wtłaczając w ramy nieporadnego nieudacznika.
Najczęściej jest coś pośrodku, w centrum świata, które rozpościera się symetrycznie na równe cztery strony, a w tym jądrze stoi po prostu człowiek. Z tym że wokół niego nie kręci się glob, ale nie jest też dla świata zupełnie niewidzialny.
Rozpięty gdzieś między dwiema skrajnościami, radzi sobie, jak potrafi.
I dzisiaj to właśnie dla nich, dla tych ludzi, gdzieś między początkiem a końcem powstał ten tekst. Jest on podziękowaniem i wysiłkiem przesunięcia wagi w kierunku złotego środka.
Wówczas nie grożą nam skrajności. Bo z jednej skrajności blisko do następnej, a świat to nie bajka na dobranoc, tylko prawdziwa historia. Ja jestem gdzieś pośrodku lektury, a Ty?
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030.