Dzisiaj, 5 maja obchodzony jest Europejski Dzień Walki z Dyskryminacją Osób Niepełnosprawnych.
Dyskryminacja pojawia się w wielu dziedzinach życia. Ta, podyktowana uprzedzeniami względem osób niepełnosprawnych dotyka jednak inaczej.
Wyobraź sobie książkę, której nie czytałeś, a która posłuży tutaj jako przykład życiowej historii osoby z niepełnosprawnością. Jest ona inna niż twoja, ale możesz się z nią zapoznać. Jednak, kiedy źle podejdziesz do lektury, zaczniesz od środka, pominiesz wstęp i kluczowe wątki, siłą rzeczy jej treść (chociaż dotyczy tak wielu ludzi) stanie się niezrozumiała. Co mam tutaj na myśli?
Z wyrywkowym czytaniem jest trochę jak z nieprawidłowym podejściem do czyjejś życiowej historii. Jest to powód istnienia uprzedzeń, które wynikają z błędnej postawy względem tematu, będącego dla nas nielogicznym, bo obcym.
Kiedy czegoś nie znamy z własnego doświadczenia, prościej to zbagatelizować czy zlekceważyć. Jest to pierwszy krok ku nieświadomej marginalizacji problemu, co następnie może prowadzić do uprzedzeń i dyskryminacji.
Jako osoba z niepełnosprawnością wiem również, że często dyskryminacja nie jest uświadomiona i ukrywa się w drobnych gestach, słowach, niekiedy czynach.
Osoby, które dyskryminują innych przez wzgląd na przeróżne dysfunkcje, często zatajają ten fakt nawet przed własnym sumieniem, bo tak jest im zwyczajnie łatwiej. Tym bardziej świadczy to o skali problemu i wymaga edukacji, integracji, inkluzji.
Pamiętam teorię kozła ofiarnego autorstwa René Girarda. Zwykle przedmiotem uprzedzeń stawał się w jej kontekście ktoś wyróżniający się jakąś cechą charakterystyczną od ogółu społeczności. Ofiarą był „inny” w znaczeniu obcy, nieznany.
Dyskryminacja obejmuje wiele obszarów, jednak, kiedy umniejsza się znaczenie człowieka z uwagi na to, że jego obraz odbiega od nazwijmy to, standardowego czy perfekcyjnego wizerunku, myślę, że jest ona synonimem braku empatii i wyobraźni.
W celu podjęcia działań na rzecz walki z dyskryminacją osób niepełnosprawnych niezbędne są instrumenty zwiększające poziom wiedzy na temat niepełnosprawności – zarówno w kontekście zaznajamiania z tym zagadnieniem w teorii, jak i w praktyce.
Potrzebne są rozwiązania na poziomie systemowym, zwiększające działania mające na celu wzrost integracji społecznej począwszy na szkołach integracyjnych, aktywnym wspieraniu licznych projektów organizacji pozarządowych, a skończywszy na zwiększeniu miejsc pracy w dedykowanych takim osobom zakładach czy choćby podniesieniu płac, co również wpłynęłoby zapewne na proces włączania obywatelskiego.
W wyniku takich działań osoby pełnosprawne, mogłyby oswoić się z „obcą” dla nich niepełnosprawnością, obracając się wśród ludzi z dysfunkcjami czy to fizycznymi czy intelektualnymi.Przyglądając się im, doszliby zapewne do wniosku, że wiele jest cech wspólnych i podobieństw na których można budować, a gruba granica, która zwykle dzieli zdrowie i niepełnosprawność zatarłaby się, robiąc wrażenie sztucznej i niepotrzebnej.
Być może jest to bardzo idealistyczna wizja, mimo to uważam, iż podziały tworzą się z niewiedzy i zamknięcia. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy przecież ludźmi, wspólnotą, w której czasem rodzi się strach, wynikający ze zwykłego braku zaznajomienia z danym tematem, braku różnorodności doświadczeń, które z kolei stanowią o bogactwie każdej zbiorowości.