Wczoraj obchodziliśmy Światowy Dzień Wiedzy o Dostępności – GAAD, Global Accessibility Awareness Day), który przypada co roku w trzeci czwartek maja.
W Polsce hasło to stało się (co mnie cieszy)dosyć modne. Wszystko za sprawą ustawy, która weszła w życie w 2019 roku. Przynajmniej w teorii ma ona zagwarantować właśnie wspomnianą dostępność cyfrową.
Ustawa jest świeża, ale w naszym kraju są eksperci, którzy zajmują się inkluzyjnością cyfrową niemal kilkanaście lat.
Dostępność jest dla mnie osobiście synonimem empatii, wejścia w buty osoby z niepełnosprawnością słuchową, wzrokową czy ruchową.
Włączenie cyfrowe równa się czytelnym i prostym w obsłudze stronom internetowym czy aplikacjom. Jest to w praktyce wykorzystanie takich rozwiązań, by bez problemu odnaleźli się w nich seniorzy czy osoby z niepełnosprawnościami. Jednak nie chodzi tylko o nich. Podniesienie poziomu użyteczności strony jest korzyścią dla całego społeczeństwa i służy każdemu z nas.
Chodzi tutaj na przykład o obecność takich opcji na portalach, jak – wysoki kontrast dla osób z niepełnosprawnością wzroku, powiększenie czcionki, komunikaty głosowe i teksty alternatywne, tłumaczenia na Polski Język Migowy dla ludzi niesłyszących, czy teksty łatwe do czytania i rozumienia dedykowane grupie odbiorców z niepełnosprawnością intelektualną.
W różnych instytucjach coraz częściej zatrudniani są także koordynatorzy do spraw dostępności.
Według najnowszych danych w naszym kraju żyje około 5 mln osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami, a na świecie społeczność ta liczy około 1 miliarda, a więc prawie 15 proc.wszystkich mieszkańców Ziemi.
Dbając o inkluzyjność cyfrową zapobiegamy trudnościom, które mogłyby powstać, gdyby znów powtórzyły się okoliczności znane dobrze z okresu trwania pandemii COVID-19, kiedy to technologia stała się jedynym oknem na świat.
Internet umożliwiał wówczas dorosłym pracę, a młodzieży i dzieciom kontynuowanie nauki w szkołach, pomimo zamkniętych placówek.
Przetrwaliśmy ten trudny czas w dużej mierze właśnie dzięki technologii.