Dzisiaj, 1 czerwca obchodzimy Dzień Dziecka. Z tej okazji postanowiłam napisać tekst, który pozwolił mi wrócić myślami do szczęśliwego okresu dzieciństwa. A zaczęłam, jak to się zwykle zaczyna, czyli od… stworzenia świata.
Na początku Bóg stworzył Niebo i Ziemię. Światło oddzielił od ciemności, dzień od nocy, płynność od stałości, skończoność od nieskończoności. Wszystko miało swoje narodziny i wpisany w nie – ostateczny koniec.
Rzeczywistość została określona, nazwana. Była dobra. Taki był świat z boskiej perspektywy.
Podobnie jak twórca na swoje dzieło, z satysfakcją na to, co nas otacza patrzą dzieci. Niezmierna ciekawość, zainteresowanie każdym najmniejszym szczegółem, radość i zapał, który nie zdążył się jeszcze ulotnić z małych głów, chcących poznać każdy zakątek własnego życia.
Przyglądają się one światu, jak czemuś niepowtarzalnemu, co dostały w prezencie.
Dziecko spogląda na wszystko z właściwą tylko sobie spostrzegawczością. Z uwagą przypatruje się ptakom, jak rozpościerają skrzydła do lotu i zastanawia się, dlaczego właśnie one mogą zwiedzać niebo.
Jeszcze nie wie, że łamią prawo grawitacji. Kiedy będzie większe na pewno o to zapyta. Dziecko przygląda się pszczołom, jak osiadają na kwiatach i chociaż nie może jeszcze mieć takiej świadomości, miód będzie wydawał mu się słodszy, kiedy połączy już fakty.
Dziecko wie, że nie jest panem wszechświata, ale jego ważnym elementem, składową. Uczy się planet i jeżeli życie na to pozwoli, może nawet dane mu będzie „wyjść” poza granice Ziemi.
Dziecko nigdy nie udaje, że wie, dziecko pyta. Ma właściwą dla młodego wieku pokorę i traktuje życie, jak niepowtarzalną przygodę z happy endem.
Zachowuje się w stosunku do świata jak chcący poznać każdą drogę turysta, wstąpić na każdą ścieżkę, jak pielgrzym.
Dziecko wie, że nie „wszystko” jest mu dane wiedzieć i że to „wszystko”, co owiane jest tajemnicą, teoretycznie stanie się jego udziałem, gdy dorośnie. Czeka na ten moment z właściwą sobie cierpliwością.
Dziecko jest szczere i autentyczne. Niczego nie udaje, a w szczególności emocji. Traktuje życie jak niepowtarzalną historię, w której szkoda czasu na udawanie czegokolwiek.
Dziecko wie, że nie wszystko musi być logiczne, a jedyną stałą logiki jest początek i koniec opowieści. Dziecko zdaje sobie sprawę, że jest na jej samym starcie.
Zanim pobiegnie przez lata, dekady, półwiecza, zdąży się już porządnie zmęczyć życiem. Na razie jednak ciekawość znacznie przerasta zmęczenie.
Dorośli opowiadają czasem dziecku, że jest niebo i piekło. Chociaż dziecko wierzy w bajki, nigdy nie rozumiało powiedzenia rodziców: „ciekawość to pierwszy stopień do piekła”. Dla dziecka jest odwrotnie: „ciekawość to pierwszy stopień do nieba”.