Krzysztof Baranowski napisał na początku lipca na swoim profilu na Facebooku, że ma ostatnio dużo czasu dla siebie i chętnie wykorzysta te wolne chwile na bezinteresowną pomoc za darmo.
„Ogarniam marketing, strategię, digital, zrobię też prostą stronę. Mogę też pomóc przy przeprowadzce, pomalować ściany czy zaopiekować się dzieciakami. (…) Umyję Ci okna, jak potrzebujesz. Zawiozę Cię na imprezę i poczekam, żeby Cię odwieźć do domu. Mogę nakładać jedzenie w stołówce”. Dlaczego? „Nie mam co robić i troszkę się nudzę. Więc pomyślałem, czemu nie zrobić czegoś pożytecznego za darmo. Mam trochę talentów i jestem pracowity, więc po co to ma się marnować” – wyjaśnił.
Znajomi bardzo entuzjastycznie zareagowali na ten post, ponieważ udostępniono go ponad trzy tysiące razy.
Nie wahano się prosić o wsparcie. Takich reakcji na jego wpis było około 200. Przez trzy tygodnie bezinteresownie robił prawie „wszystko” – opiekował się psem, pomógł starszej pani postawić płot i prowadził zajęcia z gier fabularnych dla dzieci.
Udzielał też rad w dziedzinie, na której zna się najlepiej, czyli marketingu. Zgłosili się np. przedstawiciel dużego wydawnictwa, producent gier i producent lamp. Musiał odmówić tylko raz – bo zupełnie nie zna się na branży, której dotyczyła sprawa.
To jednak nie koniec tej historii. Prawie każda osoba, której pomógł Krzysztof, sama oferowała swoje wsparcie. Niektórzy nie potrzebowali pomocy, a proponowali ją właśnie bohaterowi tego artykułu, np. fryzjerka zaprosiła go na darmowe strzyżenie, ktoś inny zaoferował szkolenie, a pewien mieszkaniec Warszawy zaprosił go do siebie na zwiedzanie stolicy. Pojawiły się płatne zlecenia i oferty pracy. Z jednej skorzystał.
Krzysztof chciał chyba pokazać, że dobro potrafi zataczać kręgi i zawsze wróci ze zdwojoną siłą. I to mu się niewątpliwie udało.
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030.