Wczoraj, 8 maja miała miejsce 77. rocznica zakończenia II wojny światowej. W dzisiejszych okolicznościach napaści rosyjskiej armii na Ukrainę nabiera ona szczególnego znaczenia.
Jeszcze rok temu społeczeństwo polskie żyło w przeświadczeniu, że nie powtórzy się sytuacja, którą tak dobrze zna pokolenie schyłku lat 30. minionego stulecia.
„Nigdy więcej wojny” – powtarzano z przeświadczeniem o realności tych słów.
II wojna w konsekwencji objęła niemal cały świat i była najtragiczniejszym wydarzeniem w historii XX wieku. Szacuje się, że łącznie pochłonęła nawet ponad 50 mln ofiar (w tym około 20 mln żołnierzy).
Przez działania wojenne w Poznaniu zginęło prawie 4800 cywilów, a ze źródeł historycznych wynika, że każdego dnia w tym mieście życie traciło kilka osób. Okupacja w stolicy Wielkopolski miała łącznie trwać aż 64 miesiące.
Rzeczywistość wojny silnie naznaczyła mentalność naszego narodu. Mimo tragizmu i horroru tamtych lat Polacy nie poddali się i nie ulegli pesymizmowi, zachowując swoje człowieczeństwo.
Nietrudno z perspektywy prawie 80 lat pisać o heroizmie, kiedy wiadomo, że po tej wielkiej próbie woli w końcu przyszło wyzwolenie.
W Polsce 8 maja jako Dzień Zwycięstwa jest obchodzony od 2015 roku. Święto to przypomina o przegranej Niemiec, przypieczętowanej dokumentem o kapitulacji podpisanym w 1945 roku.
Kiedy za naszą wschodnią granicą ma miejsce agresja, której wynikiem jest śmierć niewinnych ludzi, dzień, w którym ogłoszono porażkę okupanta i szala przechyliła się na korzyść Polski ma szczególne znaczenie i bardzo wymowną symbolikę. Miejmy nadzieję, że i tym razem przyjdzie wyczekiwana wolność, a obawy zastąpione zostaną ogromnym poczuciem ulgi.